Do 1 grudnia do Sejmu ma wpłynąć - już nie rządowy, ale poselski - projekt ustawy, dzięki któremu pracodawcy będą mieli dostęp do informacji na temat tego, czy pracownicy oraz kandydaci do pracy zaszczepili się przeciwko COVID-19.
Najważniejsza planowana zmiana dotyczy tego, że pracodawcy nie będą mieli dostępu do rejestru osób zaszczepionych, jak wcześniej zapowiadał to wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska, ale jedynie będą mieli prawo zapytania pracownika lub kandydata do pracy o okazanie certyfikatu zaszczepienia.
Jak potwierdza w rozmowie z money.pl, poseł PiS i sprawozdawca ustawy, Czesław Hoc, pracodawca będzie mógł, ale nie będzie musiał sprawdzać, czy dana osoba jest zaszczepiona - wszystko będzie zależało od sytuacji zakładu pracy, a pracownik lub kandydat do pracy będzie z kolei mógł, ale nie będzie musiał, mu udzielić odpowiedzi, czyli okazać certyfikatu.
Jak podkreśla poseł Hoc, osoba, która nie okaże certyfikatu szczepienia, będzie traktowana jako niezaszczepiona.
Co ważne: z powodu nieokazania certyfikatu pracownik nie może być zwolniony z pracy lub inaczej ukarany np. zmniejszeniem wynagrodzenia.
Przepis wprowadzany jest po to, aby pracodawca mógł zorganizować w zakładzie bezpieczne warunki pracy, a co za tym idzie, skorzystać z istniejących już w Kodeksie pracy przepisów i polecić niezaszczepionym pracownikom wykonywanie innej pracy lub telepracy, ale za to samo wynagrodzenie.
W ustawie zrobiono wyjątek - dotyczy on całego personelu medycznego pracującego w szpitalach, przychodniach, hospicjach i innych placówkach leczniczych. Otóż dyrektorzy takich placówek będą mogli - po analizie sytuacji - wydać nakaz zaszczepienia się całego personelu. W razie niepodporządkowania się nakazowi, personel będzie podlegał sankcjom przewidzianym w regulaminie wewnętrznym danej placówki.
Poseł Czesław Hoc, który z wykształcenia jest lekarzem, podkreśla, że nowe przepisy mają dopomóc pracodawcom w zachęcaniu pracowników do szczepienia się. Polacy przestali pojawiać się w punktach szczepień, a zakażeń koronawirusem przybywa.
Zdecyduje sąd - a właściwie jeden sędzia
Zapytaliśmy radcę prawnego Marcina Frąckowiaka z Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, jak projektowane przepisy wpłyną na prawa i obowiązki pracowników? Czy wniosą one coś nowego do obecnego stanu prawnego?
Przykładowo, czy pracodawca, odrzucając w procesie rekrutacyjnym osobę, która nie okaże mu certyfikatu, może narazić się na odpowiedzialność prawną z tytułu nierównego traktowania?
Mec. Frąckowiak przyznaje, że prawo pracy z jednej strony zabrania dyskryminowania kandydatów do pracy ze względu m.in. na ich wiek, płeć, wyznanie, niepełnosprawność czy przynależność do związków zawodowych oraz nakazuje pracodawcom ocenę przydatności do pracy, a nie cech osobistych. Z drugiej jednak strony to samo prawo zwalnia pracodawcę z odpowiedzialności prawnej dotyczącej nierównego traktowania, o ile wykaże on, że odrzucając daną kandydaturę, kierował się on obiektywnymi powodami.
Takim obiektywnym powodem - zdaniem mec. Frąckowiaka - może być zapewnienie ogółowi zatrudnionych bezpiecznych i higienicznych warunków pracy.
Mec. Frąckowiak ostrzega, że przepisy są tak nieprecyzyjne, iż dają bardzo szerokie możliwości interpretacyjne. A że po reformie sądownictwa w pandemii sprawę będzie rozstrzygał sąd w składzie jednoosobowym (wcześniej był to sędzia zawodowy i dwóch ławników), to wiele będzie zależało od osobistego nastawienia konkretnego sędziego do kwestii szczepień.
Pracowników można przesuwać do innej pracy
Zgodnie z relacją posła Hoca, w przypadku pracowników, pracodawca nie będzie mógł - bez narażenia się na odpowiedzialność prawną - osób niezaszczepionych zwolnić ani odebrać im np. części wynagrodzenia. Dotyczy to zarówno wynagrodzenia zasadniczego, jak i premii lub prowizji np. od wypracowanego zysku, o ile w regulaminie tychże premii lub umowie z pracownikiem nie zapisano inaczej.
Natomiast nie dotyczy to już nagród - które są uznaniowe i pracodawca będzie mógł przydzielać je np. tylko osobom zaszczepionym.
Jak podkreśla mec. Frąckowiak, pracodawcy już dziś zgodnie z prawem pracy mogą na okres trzech miesięcy w ciągu roku kalendarzowego powierzyć pracownikowi inną pracę - np. niewymagającą kontaktu z innymi pracownikami lub klientami - w formie polecenia służbowego. Są przy tym jednak zobowiązani wypłacać takim pracownikom dotychczasowe ich wynagrodzenie, a nowe stanowisko pracy nie może przekraczać kwalifikacji zawodowych pracownika.
Odrębne przepisy dla personelu medycznego
W najtrudniejszej sytuacji - zdaniem prawnika - ustawodawca postawi pracodawców placówek medycznych. Będą oni bowiem musieli analizować i kalkulować, czy po wprowadzeniu nakazu szczepień dla całego personelu, podwładni nie zbuntują się i nie odejdą z pracy, co może skutkować zmniejszeniem liczby zakontraktowanych świadczeń i niewykonaniem umowy z NFZ.
W przypadku personelu medycznego kierownictwu placówki trudno będzie również skierować niezaszczepionych pracowników na inne, równoważne stanowiska pracy (wyjątkiem może być praca zdalna i teleporady).
Z drugiej jednak strony personel medyczny - łatwiej niż pozostałych niezaszczepionych pracowników - będzie można dyscyplinować sankcjami za niezaszczepienie się przewidzianymi w regulaminach wewnętrznych placówek.
Wiele miesięcy pracy, a nic się praktycznie nie zmienia
W ocenie prawników, zaprojektowane w ten sposób przepisy wiele do dotychczasowego porządku prawnego nie wniosą. Wyjątkiem będzie tu sytuacja personelu medycznego.
Tymczasem prace nad ustawą dającą wgląd pracownikom do informacji o szczepieniu pracownika trwają już od kilku miesięcy. Rozpoczął je jeszcze resort pracy podległy byłemu wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi. Po wyrzuceniu polityka z rządu pracę nad projektem przejął resort zdrowia.
Jednak, gdy okazało się, że w ustawie ma znaleźć cię m.in. zapis o wysyłaniu pracowników na przymusowe, bezpłatne urlopy, pracodawcy zaczęli ostro krytykować te pomysły, twierdząc, że rząd robi im niedźwiedzią przysługę i wcale o takie rozwiązanie polityków nie prosili. Zarzucali również rządowi, że zrzuca na nich całą odpowiedzialność za nieudaną akcję szczepień w kraju.
Kika dni temu minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował w mediach, że przygotowywany przez nich projekt ustawy będzie skierowany już na najbliższe posiedzenie Sejmu. Bez wymaganych konsultacji społecznych.
Okazało się, że projekt rządowy będzie teraz projektem poselskim. Taka zmiana pozwala z jednej strony rządowi ominąć trudne konsultacje społeczne, a z drugiej - przyspieszyć pracę nad ustawą.
Jak ustaliliśmy, projektu ustawy w Sejmie jeszcze nie ma. Nie wpłynął. Ma to dopiero nastąpić - zgodnie z informacją posła Hoca - niebawem, trwają jeszcze prace nad dokumentem. Wstępnie ustawa zaplanowana jest na posiedzenie Sejmu, które odbędzie się 1 grudnia br.