Niemiecki dziennik komentuje w czwartek zaostrzający się spór o nowy rosyjsko-niemiecki gazociąg pod Bałtykiem, zwracając uwagę, że maleją szanse na to, że tą magistralą kiedykolwiek rosyjski gaz popłynie do Niemiec.
Autor komentarza Daniel Broessler zwraca uwagę na dwie istotne informacje dotyczące Nord Stream 2, jakie pojawiły się w tym tygodniu. We wtorek szef niemieckiej dyplomacji Haiko Maas ostro skrytykował w Moskwie formułowane przez USA groźby obłożenia sankcjami firm związanych z inwestycją i oświadczył, że Europa nie pozwoli nikomu dyktować jej polityki energetycznej.
Niemal jednocześnie w Duesseldorfie koncern energetyczny Uniper opublikował okresowy raport, w którym przyznał, że istnieje duże ryzyko niepowodzenia projektu Nord Stream 2.
„Sprzeczność jest tu tylko pozorna, bo z ostrych słów ministra spraw zagranicznych i trzeźwej oceny firmy z Duesseldorfu wypływa taki sam wniosek: ukończenie gazociągu jest coraz mniej prawdopodobne. Już teraz Nord Stream 2 jest katastrofą doskonałą z wieloma przegranymi, do których zaliczają się zresztą także USA” – ocenia Broessler.
Żadna zachodnia firma nie będzie ryzykować
Jak dodaje, żadna z zachodnich firm, które uczestniczą w projekcie, nie może ryzykować, że dotkną ją sankcje USA. Dlatego – zdaniem komentatora „SZ” – ani niemiecka gospodarka ani rząd federalny nie wierzą za bardzo w to, że mogą wygrać tę bitwę, a już na pewno nie za pomocą sankcji odwetowych. „Eksterytorialne sankcje, za pomocą których USA na całym świecie forsują swoja wole, są zbyt skuteczną bronią. Europejczycy doświadczają tego właśnie, podejmując raczej skazaną na niepowodzenie próbę uratowania układu atomowego z Iranem” – zauważa Broessler.
„Jednak im częściej USA sięgają po te środki, tym mocniej nie tylko przeciwnicy, ale i partnerzy chcą uniezależnić się od takiej presji. Na dłuższa metę pokazy siły osłabią USA. To dotyczy także listów z pogróżkami, które amerykańscy senatorowie wysłali do portu w Sassnitz” – dodaje.
Winny nie tylko Waszyngton
Zdaniem autora nawet ewentualne zwycięstwo kandydata Demokratów Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA niewiele zmieni w sprawie Nord Stream 2, bo Republikanie i Demokraci są zgodni w krytyce tej inwestycji.
Broessler ocenia także, że odpowiedzialność za możliwą porażkę projektu nie spadnie jedynie na Waszyngton. „Rozliczne zapewnienia, że chodzi tu o projekt biznesowy, nie przykryją kolosalnej politycznej porażki od początku do końca. Kanclerz Angela Merkel zaangażowała się na rzecz drugiego Gazociągu Północnego i przeforsowała go mimo zaciekłego sprzeciwu wschodnich krajów UE. Ostrzeżenia przed konsekwencjami dla wspólnej europejskiej polityki energetycznej, która powinna być bardziej niezależna od Rosji, trafiały w próżnię. Prezentowanie nagle Nord Stream 2 jako europejskiego projektu to chucpa” – ocenia autor komentarza.
„Oczywiście USA mają interes w tym, by sprzedawać swój gaz skroplony. Ale w front przeciw gazociągowi nie powstałby w Kongresie, gdyby Polacy, Bałtowie i Ukraińcy nie byli pierwsi ze swoimi obawami” – dodaje. Zdaniem Broesslera powodem ewentualnego fiaska Nord Stream 2 będzie złudzenie, że da się odseparować Rosję jako dostawcę gazu, od tej Rosji, która prowadzi agresywna politykę mocarstwową na Wschodzie Europy.
Autor: Anna Widzyk