Listy krajów niechętnych współpracy podatkowej, potocznie nazywaną listą rajów podatkowych, dwa razy do roku, począwszy od 2017 roku, przygotowuje Rada Unii Europejskiej. Na nowej liście znalazło się 12 rajów podatkowych: Samoa Amerykańskie, Anguilla, Dominikana, Fidżi, Guam, Palau, Panama, Samoa, Seszele, Trynidad i Tobago, Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych oraz Vanuatu.
W porównaniu do października 2020 roku, kiedy publikowany był poprzedni wykaz, z rajów podatkowych zniknął Barbados, pojawiła się natomiast Dominikana. To dziś jeden z najgorętszych kierunków podróżniczych - także wśród Polaków - ze względu na niezbyt uciążliwe formalności związane z koronawirusem.
Rada Unii Europejskiej opublikowała też wykaz krajów, z którymi toczy rozmowy w sprawie zmian w kwestiach podatkowych. Na tej liście znalazły się: Turcja, Botswana i właśnie wspomniany Barbados. Pierwsza lista potocznie nazywana jest czarną listą rajów podatkowych, druga - szarą.
- Czarna lista są to te państwa, które są klasycznymi rajami, z dość standardowymi, żeby nie powiedzieć dość prymitywnymi, sposobami na agresywne unikanie opodatkowania, gdzie stawka wynosi 0 proc. czy 0,01 proc. Szara lista to raje, gdzie są prowadzone rozmowy i jest przysłowiowa nadzieja, że te państwa wrócą na dobrą stronę mocy podatkowej - wyjaśnia dr hab. Dominik J. Gajewski, profesor SGH, kierownik Centrum Analiz i Studiów Podatkowych SGH.
Do listy przygotowanej przez Radę UE odsyła w specjalnym obwieszczeniu polskie Ministerstwo Finansów. Resort takie obwieszczenia publikuje dwa razy do roku. Oprócz listy Rady Europejskiej resort opublikował też listę krajów niechętnych współpracy do celów podatkowych, które nie zostały ujęte w wykazie krajów stosujących szkodliwą konkurencję podatkową.
Na liście MF znalazły się: Fidżi, Guam, Palau, Trynidad i Tobago i Samoa Amerykańskie. W porównaniu do października zniknął z niej - tak jak z unijnej listy - Barbados.
Braki w wykazie
Lista nie jest zaskoczeniem. Od 2017 roku pojawiają się na niej te same kraje.
- Tę listę znamy już na pamięć. To małe wyspy, nie zależy im, czy się znajdą na liście, czy nie, bo prowadzą własną politykę podatkową i żadne naciski na nie działają - zwraca uwagę profesor SGH Dominik J. Gajewski.
Przypomina, że o wiele poważniejszym problemem są raje podatkowe, których nie obejmuje lista.
- To tzw. grupa inteligentnych rajów podatkowych, których w żaden sposób nie da się wpisać ani na czarną, ani na szarą listę, bo nie spełniają żadnych warunków. Przy wykorzystaniu inteligentnych metod, osiągają to, co klasyczne raje podatkowe. Stosują ulgi podatkowe, które de facto realnie zmniejszają ich nominalne opodatkowanie do stawek zbliżonych do rajów podatkowych - mówi.
Na ten sam problem zwraca również uwagę Piotr Bujak, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych, główny ekonomisty PKO Banku Polskiego.
- Lista wydaje się niepełna, w rzeczywistości jest o wiele dłuższa. Można na niej umieścić m.in. Holandię, czyli jedną z największych gospodarek w strefie euro i Unii Europejskiej - twierdzi.
Holandia, obok Luksemburga czy Cypru, od lat słynie z przyjaznego środowiska podatkowego, przyciągając wiele firm, chcących uniknąć wysokich podatków.
Miliardowe straty
Ile Polska może tracić na uciekaniu firm do rajów podatkowych?
- Nikt nie jest na dziś realnie ocenić takich strat. Wszystko dlatego, że to nie jest tak, że spółka polska transferuje zysk bezpośrednio do rajów podatkowych. Problem polega na tym, że pomiędzy spółką A a spółką B jest jeszcze kilka, a może nawet kilkanaście spółek, pomocnych w transferowaniu zysków. Kapitał "wędruje" po różnych państwach i na końcu dociera do raju podatkowego - wyjaśnia profesor SGH Dominik J. Gajewski.
- Takie wielopaństwowe transferowanie zysków za pośrednictwem licznych konstrukcji hybrydowych czyni się specjalnie, by zmylić liczne organy podatkowe - dodaje.
Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Banku Gospodarstwa Krajowego "Niesprawiedliwość podatkowa w Unii Europejskiej" wynika, że kraje UE tracą 170 mld euro rocznie przez unijne raje podatkowe. Polska znalazła się w raporcie na 9. miejscu w UE z wynikiem 0,6 mld euro starty.
Nie zawsze celowo
Zdaniem Pawła Tońskiego, partnera zarządzającego w CRIDO, firmie zapewniającej wsparcie podatkowe przedsiębiorcom, polskich firm korzystających z rajów podatkowych nie jest wiele.
- W mojej ocenie niewielu legalnie działających polskich przedsiębiorców wykorzystuje raje, zakładając tam spółki czy inwestując w celach ukrycia dochodów. Nieco więcej podmiotów po prostu kupuje coś od spółek z takich krajów, często nie mając po prostu wyjścia - mówi Toński.
Dodaje, że dobrym przykładem jest handel towarami masowymi: rudami metali, paliwem czy energią, gdzie - jak wskazuje - nierzadko działający legalnie międzynarodowi pośrednicy, mają siedzibę w jednym z takich krajów i, chcąc uzyskać dany surowiec, muszą nawiązać z nimi współpracę.
- Podobnie działalność na rynku chińskim często wiąże się ze współpracą ze spółką z Hong-Kongu. Przypuszczam, że takie sytuacje zdarzają się często nawet wśród spółek państwowych, jednak nie muszą mieć one nic wspólnego ze złymi intencjami polskich przedsiębiorców - zwraca uwagę.