- Jeśli przekroczymy 10 tys. zakażeń dziennie, będę rekomendował zaostrzenie restrykcji - mówił zaledwie kilka dni temu minister zdrowia Adam Niedzielski. Rekomendacja zaostrzenia restrykcji to jeszcze nie decyzja, ale to już duży krok w tym kierunku. A do progu 10 tys. infekcji zbliżamy się z każdym dniem coraz bardziej
Jak wynika z ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia, w ciągu minionej doby służby wykryły 8,6 tys. zakażeń. To o ponad 3 tys. więcej niż zaledwie dzień wcześniej i blisko 2 tys. więcej niż tydzień temu. A warto zauważyć, że w tygodniu najwyższe wskaźniki infekcji są w okolicach czwartku - piątku.
Jak wynika z szacunków money.pl, do ostrożnościowych progów zbliżymy się na przełomie lutego i marca. Jeżeli tempo przyrostu zakażeń z ostatnich 24 godzin utrzyma się w kolejnych dniach, to próg 10 tys. średnich dziennych przypadków (mierzonych za ostatnie 7 dni) przekroczymy w ostatnich dniach lutego. Wystarczy powolny przyrost o 5 proc. dziennie. Jeżeli z kolei tempo przyrostu zakażeń będzie oscylować wokół 3 proc. (to wynik z ostatnich 48 godzin), to próg 10 tys. zakażeń pęknie tydzień później.
Ostatni raz tak dużo zakażeń w Polsce było 14 stycznia - ponad miesiąc temu. Od tego czasu liczba pozytywnych przypadków ani razu nie przekroczyła progu 8 tys. Aż do środy.
To zbyt mało dowodów na pogarszającą się sytuację? Wystarczy zerknąć na liczby z ostatnich tygodni. Od czwartku 4 lutego do środy 10 lutego służby poinformowały o 36 tys. infekcji. Od czwartku 11 lutego do środy 17 lutego wykrytych infekcji jest już 41 tys.
- Z niepokojem odczytujemy nowe dane na temat liczby dziennych zakażeń. W zasadzie można powiedzieć, że odwraca się dotychczasowa tendencja. Do tej pory mieliśmy spadek dziennej liczby zachorowań, teraz jest to tendencja o zwiększeniu się liczby infekcji z dnia na dzień. Mamy również bardzo zauważalny wzrost zleceń na testy. W poprzednich tygodniach systematycznie zmniejszała się liczba zajętych łóżek. To się zmieniło - skomentował minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej.
- Jesteśmy w punkcie, gdzie odwraca się trend, gdzie znowu mamy do czynienia ze wzrostem zakażeń na COVID-19 - dodawał.
Właśnie mijają dwa tygodnie od otwarcia galerii handlowych, muzeów, filharmonii i oper. Jednocześnie mija miesiąc od kiedy do szkół wróciły dzieci z klas 1-3.
Otwarcie szkół nastąpiło 18 stycznia. Otwarcie galerii handlowych 1 lutego. I można już dziś wprost powiedzieć, że za wzrost zakażeń obserwowanych dziś nie odpowiadają narciarze w popularnych polskich kurortach. Wpływ tłoku w okolicach wyciągów, zabaw na ulicach miast oraz innych spotkań towarzyskich może być widoczny w wynikach dopiero w ciągu najbliższego tygodnia - dwóch.
Czytaj także: Przeciętne wynagrodzenie 2021. GUS podał dane za styczeń
- To jest prosty mechanizm: albo otwieramy się i liczymy na rozsądek Polaków, turystów, przedsiębiorców, kupujących w galeriach handlowych, albo się całkowicie zamykamy. Wtedy nie trzeba mieć nadziei, że podstawowe zasady dystansu społecznego będą utrzymane - mówi money.pl prof. Włodzimierz Gut, wirusolog. - Faktów nie da się nie widzieć, a przynajmniej nie powinno. Faktem jest, że do progu 10 tys. zakażeń zbliżamy się z każdym dniem. I będziemy to robić coraz szybciej, bo tak działa epidemia - dodaje.
- Jest takie powiedzenie: kto nie słucha ojca, matki, ten posłucha psiej skóry. Sami sobie te problemy stworzyliśmy, bo trudno dzisiejszych wzrostów nie wiązać z otwarciem galerii handlowych i kolejkami, które ustawiały się przed sklepami. Mogę mieć tylko jedną radę: tłumów naprawdę należy unikać - dodaje.
Trzeba jednak dodać, że Ministerstwo Zdrowia bierze pod uwagę dwa kluczowe wskaźniki: liczbę zakażeń i obłożenie szpitalnych łóżek.
Jak wynika z danych, zajętych jest nieco ponad 12 tys. na 26 tys. przygotowanych łóżek dla pacjentów z COVID-19. I pod tym względem sytuacja jest stabilna. Jeszcze pod koniec stycznia zajętych było około 13 tys. łóżek.
- Trzeba pamiętać, że do szpitala nie trafia się chwilę po diagnozie, a dopiero gdy choroba się rozwinie. Wzrost liczby hospitalizacji będzie widoczny w ciągu najbliższych kilkunastu dni - prognozuje prof. Włodzimierz Gut.
Jak ustaliła WP, w tej chwili w rządzie rozpatrywany jest pomysł powrotu do części obostrzeń zniesionych w piątek 12 lutego na dwa tygodnie. Powrót miałby być efektem niepokojącej tendencji, "nieodpowiedzialnego zachowania" części Polaków oraz sytuacji pandemicznej w Europie. Więcej na ten temat można przeczytać w materiale Marcina Makowskiego pt. "Znowu lockdown? Nieoficjalne wieści rozwścieczą przedsiębiorców".