To ma być powrót do względnej normalności. Od połowy maja restauracje i puby będą mogły przyjąć gości w zewnętrznych ogródkach, z końcem miesiąca będą mogli zaprosić do środka. Wszystko oczywiście w reżimie sanitarnym.
Restauratorzy już szykują się do otwarcia i nie kryją ulgi, że w końcu po pół roku zamknięcia i ograniczonej do serwowania dań na wynos działalności, przyjmą gości.
- Wielka nadzieja i pełna mobilizacja. Zespół przetrwał, spodziewamy się wielu gości - podkreśla w rozmowie z money.pl Piotr Popiński, właściciel warszawskiej "Folk Gospody" i "Oberży pod Czerwonym Wieprzem".
Jak przewiduje, Polacy tłumnie ruszą do restauracji. - Wszystkim tego brakowało. Otwieramy się w reżimie sanitarnym, co ogranicza liczbę dostępnych miejsc. Sądząc po wielu telefonach i pytaniach, kiedy się otwieramy, może mieć problem z pomieszczeniem wszystkich chętnych gości - przyznaje.
Radości nie kryje również Robert Sowa, słynny restaurator, właściciel N31 Restaurant&Bar. - Potrzeba nam choć tej namiastki normalności, kontaktu z ludźmi - zaznacza w rozmowie z money.pl.
Szok w karcie dań?
Powrót gastronomii to dobra informacja, problemem może jednak okazać się nowa rzeczywistość, w jakiej się znajdziemy. I nie chodzi tylko o reżim sanitarny, ale ceny, z jakimi będzie trzeba się zmierzyć.
Restauratorzy wprost mówią o droższych kartach w restauracjach. - W górę poszły ceny wielu produktów. Widzę to, robiąc zarówno prywatne zakupy, jak i zaopatrując się do restauracji. Jest znacznie drożej. Nawet o 20 proc. - zauważa Robert Sowa.
- To musi się przełożyć na ceny w restauracjach. Wielu naszych gości zderzy się z nową rzeczywistością - przyznaje w rozmowie z money.pl.
O rosnących cenach już donoszą czytelnicy Wirtualnej Polski, którzy korzystali z nadmorskiej oferty lokali sprzedających jedzenie na wynos.
Trójmiasto. Ceny nieustannie zaskakują turystów
Potwierdzają to również eksperci rynkowi. Karolina Załuska, analityk rynku rolno-spożywczego Banku BNP Paribas, na łamach money.pl wyjaśnia, że do wyższych cen np. warzyw przyczyniają się rosnące koszty produkcji, paliw, nawozów i środków ochrony roślin oraz koszty pracy.
- Opłaty dla gastronomii pomimo ciężkiej sytuacji rynkowej idą w górę. Śmieci, opakowania, podatek cukrowy, to wszystko będzie skutkować podniesieniem cen - dodaje Agnieszka Furmaniak, reprezentująca Izbę Gospodarczą Gastronomii Polskiej (IGGP).
Co do wyższych kosztów, a co za tym idzie również cen w restauracjach, złudzeń nie ma również Piotr Popiński.
- Ceny wzrosły w pandemii bardzo mocno, zarówno produktów spożywczych, jak i opłat czy mediów. Niestety to oznacza, że również ceny w restauracjach muszą pójść w górę - przyznaje, ale zaznacza, że aby restauracje mogły prosperować i przyjmować gości, muszą kalkulować ceny.
Jego zdaniem straty poniesione w gastronomii są nie do odrobienia. - Wielu restauratorów upadło i już nie powstanie. Z czasem, jeśli sytuacja zacznie się stabilizować, pewnie ten bilans się wyrówna, wejdą nowi, ale potrzeba na to czasu. Goście wrócą szybko, ale na jak częste wyjścia do restauracji będzie ich stać? - pyta retorycznie.
Jak dodaje Robert Sowa, przez pandemię polskie społeczeństwo, w tym i klasa średnia, na której się opierają restauratorzy, zubożało. - Samo otwarcie gastronomi nie oznacza końca problemów. To wciąż nie będzie łatwy czas - zaznacza.
Liczą na dalszą pomoc
- Wiemy już, że za chwilę otworzy się ok. 20 tysięcy restauracji, które nie otrzymały żadnej pomocy rządowej. Gastronomia popadła w ogromne długi, a państwo pomogło jej zaspokoić niewielki procent kosztów - zaznacza Agnieszka Furmaniak z IGGP.
Jak zaznacza, jedyna realna pomoc, którą w tym momencie dostaną restauratorzy, pochodzi od samorządów. - Są to zwolnienia z koncesji i obniżenie opłat za ogródki. W Warszawie, dzięki staraniom także przedstawicieli Izby, obniżono je do jednego, symbolicznego grosza - podkreśla.
Restauratorzy wprost przyznają, że wsparcie jest konieczne, aby branża mogła się odrodzić, a i to będzie wymagać czasu. - Wciąż liczymy na dalszą pomoc państwa. Odbudowa całego sektora gastronomii to proces, który będzie trwał kolejne miesiące, jak nie lata - mówi właściciel warszawskiej "Folk Gospody" i "Oberży pod Czerwonym Wieprzem".
Aby pomóc restauratorom, IGGP lobbuje m.in. za obniżeniem podatku VAT dla gastronomii do 5 proc. na wszystkie usługi i produkty. Niebawem w tej sprawie, a także w kwestii integracji przedsiębiorców, przedstawiciele Izby spotkają się z prezydentem.
- Ponadto jesteśmy na etapie wprowadzania w życie grup zakupowych dla naszych członków, aby odciążyć ich w kosztach i realnie wspomóc ich biznesy - zaznacza Agnieszka Furmaniak.