Z kontroli NIK wynika, że średnia pensja dyrektora artystycznego w polskich operach to około 12,5 tys. zł. Tymczasem wynagrodzenie Mariusza Kwietnia na tym stanowisku wynosi blisko 64 tys. zł.
Dodatkowo, jeszcze przed podpisaniem z nim kontraktu, Halina Ołdakowska, dyrektorka opery zawarła z nim umowę na stworzenie programu artystycznego i kalendarza wydarzeń w sezonie pandemicznym 2020/2021. Wydano na to prawie 125 tys. zł. Tymczasem w praktyce sezonu nie było.
Dodatkowo opera opłacała Kwietniowi mieszkanie - wydała na to 9 tys. zł i przygotowała gabinet, przeprowadzając w nim remont za 25 tys. zł.
Tymczasem według ustaleń NIK, Mariusz Kwiecień nie powinien dostać zamówienia z wolnej ręki. Ich zdaniem Halina Ołdakowska wybierając go na dyrektora artystycznego, nie zwróciła uwagi na to, czy ma doświadczenie w tworzeniu programów artystycznych i w kierowaniu zespołami ludzi. Kontrolerzy uznali to za przejaw jej niegospodarności.
Halina Ołdakowska, jak informuje ''Gazeta Wyborcza'' tłumaczyła się tym, że nie potrzebuje menedżera, tylko śpiewaka, który ma doświadczenie z pracy z dyrektorami sławnych teatrów operowych i występował w Metropolitan Opera oraz skończył już karierę sceniczną.
Kontrolerzy ustalili także, że Halina Ołdakowska podniosła znacznie płace niektórym pracownikom. Z raportu NIK wynika, że miesięczna pensja głównego specjalisty ds. organizacyjnych wyniosła prawie 11 tys. zł. Tymczasem w tym samym czasie uznani artyści dostawali 2-3 tys. zł pensji.
Kontrolerzy ujawnili także zarobki kierownika muzycznego Bassema Akiki, który pełnił tę funkcję z nadania dyrektor Haliny Ołdakowskiej
Otrzymywał on do grudnia ubiegłego roku 2 tys. zł za dyrygowanie spektaklem, 5 tys. zł za koncert lub galę, 30 tys. zł za kierownictwo muzyczne, co najmniej dwóch premier w sezonie oraz 6 tys. zł za samo bycie kierownikiem.
Raport NIK został opublikowany przez urząd marszałkowski. Jednak według ‘’Gazety Wyborczej’’ dotąd nie wyciągnięto w stosunku do dyrektorki opery żadnych konsekwencji.