Węgierski premier Viktor Orban, zapowiedział w piątek, że stawia teraz na reformę gospodarki, by łatwiej było jej wrócić na właściwe tory, po oponowaniu koronawirusa. Wśród pakietów propozycji zaproponował, dobrze w Polsce znany, zerowy PIT dla młodych pracowników.
W ocenie Orbana, choć negocjacje z tamtejszym Ministerstwem Finansów nie są łatwe, ulga miałaby zacząć obowiązywać najpóźniej od stycznia 2022 r.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", w wersji prosto z Budapesztu ma to kosztować tamtejszy budżet, nawet 150 mld forintów czyli ok. 1,7 mld zł.
Nad Dunajem jednak nie każdy do 25 roku życia będzie mógł liczyć na ulgę. Ma ona dotyczyć tylko zarabiających mniej od przeciętnego węgierskiego wynagrodzenie.
Czym rózni się to od polskiego rozwiązania? Nasz rodzimy zerowy PIT dotyczy młodych do 26 lat. Obowiązuje od sierpnia 2019 roku. Ulga dotyczy tych, którzy z umów o pracę i zlecenia zarabiają nie więcej niż 85 528 zł brutto w roku podatkowym.
Jest więc to limit relatywnie znacznie wyższy niż ten węgierski, bo w Polsce przeciętne wynagrodzenie jest na poziomie 5484,07 zł brutto miesięcznie czyli 65 808 zł brutto rocznie. Na Węgrzech przeciętne wynagrodzenie jest na podobnym poziomie.
Jak jeszcze Orban chce ożywić węgierską gospodarkę? Budapeszt deklaruje budowę największego na naszym kontynencie kolejowego terminala dal transportu intermodalnego (przewóz ładunków wykorzystujący więcej niż jeden rodzaj transportu). Tym samym to właśnie Węgry chcą grać jedną z bardziej istotnych ról w tworzeniu nowego jedwabnego szlaku.
Węgierski węzeł transportowy ma pozwolić na szybki przerzut ładunku miedzy różnymi rodzajami kolei (na wschodzie tory są szersze) oraz z kolei na ciężarówki. Obiekt, nazwany „Bramą Wschód-Zachód” ma powstać w Fényeslitke niedaleko granicy z Ukrainą.