Po ogłoszeniu "piątki Kaczyńskiego" międzynarodowy kapitał na chwilę stracił zaufanie do rządu PiS i oprocentowanie polskich obligacji skarbowych poszło ostro w górę. W kwietniu przekroczyło nawet poziom 3 proc. po raz pierwszy od grudnia.
To już jednak dawno i nieprawda. W poniedziałek trzeciego czerwca rentowność polskich papierów dłużnych zeszła poniżej 2,6 proc. To prawie tyle samo, ile inwestorzy płacą za obligacje włoskie i amerykańskie, a mniej o 0,2 pkt. proc. niż wynosi oprocentowanie obligacji Węgier.
Poniżej 2,6 proc. rentowność zeszła przy tym po raz pierwszy od października 2015 r. Czy ta data coś nam mówi?
Zobacz też: 500+ dla niepełnosprawnych. "Kaczyńskiemu spadło bielmo z oczu"
To termin ostatnich wyborów parlamentarnych. PiS swoimi planami programów socjalnych zniechęciło wtedy świat do kupowania polskich obligacji. Spadały ratingi. Później okazało się, że pieniądze udało się znaleźć dzięki łataniu luki VAT i wprowadzeniu podatku bankowego. Pomógł także wzrost gospodarczy - rządowe programy można było finansować, jednocześnie zmniejszając poziom zadłużenia liczonego do PKB. Patrząc na oprocentowanie polskich papierów dłużnych, można powiedzieć, że zatoczyliśmy koło.
Wojna handlowa na korzyść Polski?
Kluczowa dla obecnego spadku odsetek oczekiwanych od Polski jest światowa wojna handlowa. 1 czerwca ruszyły obustronne cła zapowiedziane wcześniej przez USA i Chiny. Wizja globalnego spowolnienia wzrostu gospodarczego przestraszyła inwestorów.
Maj okazał się na giełdach akcji najgorszym miesiącem od grudnia 2018 r.. Najważniejsze światowe indeksy traciły po 7-10 proc.
Kapitał z akcji i surowców natychmiast został przekierowany głównie na rynki obligacji. Co za tym idzie, ich oprocentowanie poszło mocno w dół. Ale trzeba przyznać, że oprocentowanie polskich obligacji spadało wyjątkowo szybko.
To zasługa szybkiego wzrostu gospodarczego, ale i zrównoważonego budżetu. Po kwietniu deficytu praktycznie nie ma. Do tego międzynarodowe instytucje finansowe wskazują, że choć światowe spowolnienie w nas też uderzy, to wyjątkowo lekko.
Wzrost gospodarki utrzyma się i choć nie będzie tak szybki, jak w ubiegłym roku, to mamy być najlepsi w Europie i w ścisłej światowej czołówce.
Od końca kwietnia rentowność naszych papierów dłużnych notowanych na światowych rynkach jest niższa o 0,4 pkt. proc. (spadek z 3,02 proc. na koniec kwietnia do 2,6 proc.). Różnica 0,4 proc. odsetek liczona od całego polskiego długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (general government) daje 4,1 mld zł rocznie. Oczywiście tej wielkości korzyść pojawi się dopiero w momencie, gdy całość długu zostanie sprzedana już na lepszych warunkach.
Najbliższa aukcja długu państwowego odbędzie się 13 czerwca i polegać będzie tylko na zamianie wyemitowanych przed laty obligacji, a nie sprzedaży nowych. Dotyczyć będzie m.in. papierów o wartości 10,4 mld zł oprocentowanych po 3,25 proc. rocznie. Jeśli nowe papiery uda się sprzedać po 2,6 proc., to tylko ta jedna aukcja zmniejszy koszty obsługi długu państwa o 60 mln zł rocznie.
Czytaj też: Miliard złotych więcej. Państwowe spółki giełdowe dokładają się do "piątki Kaczyńskiego"
Patrząc na budżet państwa, obsługa długu w ciągu roku zmalała o półtora miliarda złotych od stycznia do kwietnia 2019 r. w porównaniu z tym samym okresem w 2018 r. To oszczędności, które będą rosły, jeśli trend się utrzyma i międzynarodowy kapitał nadal będzie przesuwać się w kierunku obligacji. I jedno z dodatkowych źródeł finansowania "piątki Kaczyńskiego".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl