O sprawie informuje trójmiejska "Gazeta Wyborcza", która powołuje się na dane Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Wynika z nich, że jeszcze pięć lat temu zaświadczenia potrzebne do uznania kwalifikacji za granicą pobrało ponad 1,5 tys. polskich pielęgniarek.
W następnych latach trend ten słabł - w 2019 roku wspomniane zaświadczenie pobrało 413 pielęgniarek. Anna Czarnecka, przewodnicząca Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku, przekazała dziennikowi, że w ostatnich w ostatnich miesiącach widać wzmocnienie trendu.
Do sierpnia pobrały je 152 osoby, ale NIZiP nie ma jeszcze danych za kolejne miesiące. Czarnecka mówi, że w nich trend narastał. Obrazowo opisuje, że "ręka boli od podpisów" kolejnych zaświadczeń.
- Przyczyn jest kilka - zawieszono wprowadzenie norm zatrudnienia. Dziś tam, gdzie przed pandemią pracowały cztery osoby, pracują dwie, a czasem jedna plus opiekun. Na zasadzie: kto jest, ten pracuje. Pielęgniarki fizycznie nie dają rady. Jednocześnie zapowiadanych dodatkowych pieniędzy w związku z pandemią koronawirusa wciąż nie ma i nikt nie wie, kiedy będą - tłumaczy przewodnicząca gdańskiej Izby w rozmowie z "Wyborczą".
Czarnecka zwraca też uwagę, że placówki m.in. w Skandynawii rekrutują bez limitów oraz oferują dużo lepsze stawki polskim pielęgniarką. "GW" zwraca uwagę na szwedzką firmę Continuum AB, która za opiekę nad seniorami w domach oferuje pensję od 12,5 do nawet 22,3 tys. złotych miesięcznie. Do tego też np. skandynawskie gwarancje społeczne, kursy języka, czy darmowe bilety na podróż.
W money.pl informowaliśmy w ostatnich dniach o tym, że dane z ostatnich lat pokazują, że medyków z zagranicy jest w naszym kraju jak na lekarstwo. Jeśli zaś chodzi o emigrację polskich pielęgniarek - w tej kategorii jesteśmy w czołówce.
W ostatnich dniach pielęgniarki zapowiedziały, że wejdą w spory zbiorowe ze swoimi pracodawcami. Jeżeli ten ruch nie przyniesie spodziewanego przez związki rezultatu, to nie wykluczają one strajku generalnego.