- To pomysł, który być może warto byłoby zrealizować, ale tylko w wariancie, w którym byłoby dla niego poparcie całego obozu Zjednoczonej Prawicy - mówi nam jeden z parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości.
Chodzi o to, że w połowie 2020 r. Ministerstwo Finansów wymyśliło, by zlikwidować urząd rzecznika finansowego. Jego kompetencje miałby przejąć prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Resort finansów argumentował wówczas, że rozproszony model ochrony konsumenckiej się nie sprawdził. I lepiej by było, gdy będzie funkcjonował jeden silny organ zajmujący się ochroną zarówno zbiorowych interesów, jak i pomagał w indywidualnych sprawach.
Tyle że ta koncepcja nie spodobała się Ministerstwu Sprawiedliwości.
"Projektowana likwidacja instytucji Rzecznika Finansowego nie może uzyskać poparcia ministra sprawiedliwości, z uwagi m.in. na fakt, że stoi ona w sprzeczności z dominującym w Unii Europejskiej i na świecie instytucjonalnym modelem ochrony konsumentów" - wskazano w opinii resortu sprawiedliwości.
Prezes UOKiK szukał sojuszników dla likwidacji urzędu rzecznika finansowego i wzmocnienia swej pozycji. Tacy byli m.in. w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Rzecznik finansowy zaś szukał sprzymierzeńców, którzy by obronili urząd. Wśród tych znaleźli się "ziobryści” oraz znaczna część świata nauki.
- To pewien paradoks, bo o mało istotną politycznie sprawę zaczęli sprzeczać się najważniejsi urzędnicy w państwie - mówi nam jeden z parlamentarzystów.
I dodaje, że w klubie parlamentarnym PiS nie brakowało polityków, którzy negatywnie podchodzili do pomysłu likwidacji urzędu, który generalnie jest chwalony przez konsumentów.
Z informacji money.pl wynika, że po kilku miesiącach prób znalezienia większości dla inicjatywy Ministerstwa Finansów postanowiono odpuścić.
- Być może pomysł powróci, ale będzie musiał być lepiej przemyślany - słyszymy.