Obecnie już dzisiaj spora grupa pracowników w ochronie zdrowia zarabia na granicy poziomu minimalnego, jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna". Podniesienie przyszłorocznej pensji minimalnej do poziomu 2600 zł brutto (obecny to 2250 zł) zepchnie ich poniżej kreski ustawowego minimum.
W szpitalach powiatowych dyrektorzy mieli już gotowe wyliczenia na podwyższenie płacy minimalnej do 2450 zł, bo o tyle miała się podnieść według pierwotnych zapowiedzi. Jednakże w ostatnich dniach rząd zapowiedział, że pensja wzrośnie do 2600 zł brutto, co oznacza ponowne szacowanie kosztów.
Zdaniem Waldemara Malinowskiego, prezesa Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (cytowanego przez "DGP"), koszty te nie będą małe, ponieważ do pensji podstawowej nie można już wliczać m.in. dodatku stażowego. Placówki medyczne nie nadążają ze zmianami płacy minimalnej, proponowanymi przez polityków.
Służba zdrowia musi sobie również radzić z problemem deficytu kadr lekarskich. Rozwiązaniem miało być podniesienie pensji lekarzy, ale jednocześnie spowodowało to spore rozwarstwienie w zarobkach całego personelu medycznego.
Obecnie najmniej zarabiają pracownicy personelu pracowniczego i administracyjnego, a także część pionu medycznego. W ostatnim czasie wzrosły zarobki lekarzy i pielęgniarek – jednak na swoje podwyżki wciąż czekają m.in. fizjoterapeuci, psycholodzy, diagności, technicy radioterapii i analityki medycznej.
Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii, reprezentujący również OPZZ, w rozmowie z "DGP" szacuje, że fizjoterapeuci na kontraktach z NFZ zarabiają 2300-2500 zł brutto.
W jego ocenie uderza to przede wszystkim w pacjentów, ponieważ, jak podkreślił Dybek, różnice płac między sektorem publicznym a prywatnym, są "ogromne". Dlatego właśnie od 23 września fizjoterapeuci, wraz z diagnostami, rozpoczną protest.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl