Indeks PMI, który z wyprzedzeniem sygnalizuje zmiany w polskim przemyśle, jest poniżej granicy 50 pkt. Jego wartość w w porównaniu z majem spadła z 48,8 do 48,4 pkt, podczas gdy ekonomiści prognozowali delikatny wzrost o 0,1 pkt. Statystyki wypadają nieco lepiej niż na przełomie roku, ale dalej trudno o optymizm.
Punktowa ocena indeksu PMI powstaje na bazie ankiet przeprowadzanych wśród menedżerów kilkuset branżowych przedsiębiorstw. Na ich podstawie przewiduje się, czy dla kluczowego z punktu widzenia całej gospodarki sektora idą lepsze czy gorsze czasy. Odczyt powyżej granicy 50 pkt oznacza rozwój w sektorze przemysłowym. Poniżej - pogarszającą się sytuację i sugeruje nadchodzącą recesję.
Dane niepokoją tym bardziej, że to już ósmy miesiąc z rzędu z wynikiem poniżej 50 pkt. To najdłuższa seria od sześciu lat.
- Niepokojące jest to, że tempo spadku produkcji oraz nowych zamówień przyspieszyło, choć negatywny wpływ tych wyników złagodził nieco pierwszy od pięciu miesięcy wzrost zatrudnienia w przemyśle - komentuje Trevor Balchin, ekonomista IHS Markit - firmy opracowującej badanie PMI.
"Liczba nowych zamówień spadła w czerwcu ósmy miesiąc z rzędu. Ponadto tempo spadku było najsilniejsze od początku tego roku. Osłabienie napływu nowych zleceń wynikało przede wszystkim z sytuacji na rynku krajowym (zamówienia eksportowe spadły w najwolniejszym tempie od siedmiu miesięcy). Tym samym czerwcowe wyniki badań kontrastowały z danymi zebranymi w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2019, kiedy całkowita liczba nowych zamówień spadała wolniej niż eksport" - czytamy w raporcie IHS Markit.
Jak wynika z opracowania, przyspieszone osłabienie napływu nowych zamówień w czerwcu widoczne było w gwałtowniejszym spadku produkcji. Firmy ograniczyły ilość wytwarzanych produktów także z powodu rosnącego poziomu zapasów - zwiększyły się piąty raz w ciągu sześciu miesięcy, w dodatku w najszybszym tempie od ponad 20 lat. Prognozy producentów odnośnie wielkości produkcji w przyszłym roku były natomiast najmniej optymistyczne od grudnia 2012.
"Zaległości produkcyjne spadły w najszybszym tempie od stycznia. Realizacja zaległych zamówień była częściowo możliwa dzięki niewielkiemu wzrostowi zatrudnienia w polskich firmach z sektora przemysłowego. Wzrost ten nastąpił po siedmiu miesiącach spadku odnotowanych w ciągu ostatnich ośmiu cyklów badań" - wskazują eksperci.
Czerwcowe dane wykazały też kolejne osłabienie presji na wzrost cen. Koszty produkcji wzrosły najwolniej od października 2016, co niektóre firmy wiązały ze wzmocnieniem złotego w stosunku do euro.
PMI na tle GUS
Najnowsze wyniki badania PMI dla Polski stoją w sprzeczności z ostatnimi danymi GUS, które pokazały, że produkcja przemysłowa jest na solidnych obrotach. W maju była o 7,7 proc. większa niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku, a miesiąc wcześniej dynamika wzrostu przekraczała nawet 9 proc. Trudno więc mówić o kryzysie w branży.
W stosunku do maja ubiegłego roku wzrost produkcji sprzedanej odnotowano w 27 (spośród 34) działach przemysłu, m.in. w produkcji urządzeń elektrycznych - o 16,5 proc., samochodów, przyczep i naczep - o 12,6 proc., wyrobów z metali - o 10,7 proc., wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych - o 9,8 proc., mebli - o 9 proc. oraz wyrobów z drewna, korka, słomy i wikliny - o 8,8 proc.
Spadek produkcji sprzedanej przemysłu w tym samym czasie wystąpił tylko w 7 działach, m.in. w wydobywaniu węgla kamiennego i brunatnego - o 12,4 proc., w produkcji skór i wyrobów skórzanych - o 8,9 proc. oraz komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych - o 2,6 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl