- Przez te osiem lat spółka żyła od jednego dokapitalizowania do drugiego. Doprowadziło to do sytuacji, że 50 proc. czasu pracowała, a następnie czekała na decyzje inwestycyjne. Chcemy, aby wyglądało to inaczej - stwierdził Tomasz Kędzierski, nowy prezes ElectroMobility Poland.
Wyliczył że na budowę fabryki i pierwsze miesiące działalności potrzeba będzie 2-3 mld euro. - Model biznesowy jest gotowy w 80–90 proc. Idziemy w kierunku tego, aby opierał się w ok. 50 proc. na środkach z Krajowego Planu Odbudowy, a w ok. 50 proc. na zadłużeniu - dodał. Ta druga połowa ma pochodzić z kredytów bankowych na zasadach rynkowych.
Dziś Skarb Państwa ma 92 proc. udziałów w spółce ElectroMobility Poland, pozostałe należą do czterech koncernów energetycznych. Kędzierski zapowiada jednak, że "w szerszym zakresie niż wcześniej w projekcie będą uczestniczyli partnerzy biznesowi". Nadal widzi miejsce dla Geely, chińskiego partnera projektu Izery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Współpraca z Chińczykami. Izera a sprawa ceł
- Działania celno-taryfowe podejmowane przez UE potwierdzają, że przewaga konkurencyjna, gdy chodzi o technologię, jest po stronie Chin - powiedział Kędzierski.
4 października państwa Unii Europejskiej zgodziły się na wprowadzenie ceł na chińskie auta elektryczne. To właśnie do UE trafia 40 proc. eksportu "elektryków" z Państwa Środka. Komisja Europejska oskarża Pekin o nieuczciwe dotowanie produkcji aut elektrycznych, przez co zalewają europejski rynek i stanowią zagrożenie dla unijnego przemysłu motoryzacyjnego. Ekspansja chińskich marek motoryzacyjnych w Europie to nie przypadek, a konsekwentnie realizowany plan Xi Jinpinga.
- Teraz to my musimy od Chińczyków uczyć się technologii, tak jak oni robili to wiele lat temu, ściągając fachowców i wiedzę z Europy - dodał prezes EMP. Podkreślił jednak, że spółka nie chce mówić, że "w grę wchodzi tylko ten partner i na nim wszystko jest osadzone".
Jednym z pomysłów jest, że część mocy produkcyjnych fabryki Izery w Jaworznie koncern Geely wykorzysta na produkcję własnych modeli. - Tak ten scenariusz jest nadal na stole. Rozmawiamy - stwierdził. Podkreślił, że w przypadku Izery "45 proc. wartości dodanej musi zostać wytworzone w Europie" aby miała status produktu europejskiego. Trwają rozmowy o budowie fabryki baterii w Polsce.
Długoterminowo importowanie części i podzespołów z Chin ekonomicznie nie będzie się bronić. Nikt w UE nie pozwoli pod kątem regulacyjnym na to, żeby Europa była montownią chińskich samochodów - dodał Kędzierski.
Izera nie wyjedzie na drogi w przyszłym roku
Działka pod fabrykę w Jaworznie jest gotowa do inwestycji, a samorząd buduje infrastrukturę. Spółka podpisała aneks z generalnym wykonawcą Mirbud, który czeka na sygnał do rozpoczęcia prac. - Są też gotowe projekty wszystkich budynków, zaprojektowano linie produkcyjne, więc projekt czeka tylko na wciśnięcie przycisku enter. Natomiast my nie możemy go wcisnąć, nie mając finansowania - powiedział.
Pierwsze samochody pod marką Izera miały zjechać z taśmy produkcyjnej w 2026 r. - Bądźmy realistami. Scenariusz, w którym moglibyśmy w 2026 r. jeździć izerą, już nam odjechał - podkreślił prezes EMP. Zaznaczył że obecnie spółka działa tak, aby budowa fabryki ruszyła w I kwartale 2025 r.
- Jeżeli więc zaczniemy realizację inwestycji w I kw. 2025 r., to z uruchomieniem maszyn lądujemy na przełomie 2026 i 2027 r. To moment, kiedy z linii produkcyjnej zjadą pierwsze samochody, później są one jeszcze rewidowane i poddawane homologacji. To procesy na kolejne od trzech do pięciu miesięcy. Połowa 2027 r. wydaje się zatem pierwszym realnym terminem na start produkcji polskiego samochodu elektrycznego - dodał.