Ukrainiec, który przyjechał do Polski pracować, nie ma łatwo. Na przykład wynajęcie mieszkania może być dla niego kilka razy droższe niż dla Polaka.
By się o tym przekonać, wystarczy sprawdzić ogłoszenia na popularnych serwisach. W Zielonej Górze na przykład właściciel mieszkania oferuje pracownikom zza wschodniej granicy pokój. Zmieszczą się cztery osoby, a każda musi zapłacić 450 zł za miesiąc. Tymczasem na tym samym serwisie pokój w Zielonej Górze można wynająć już za 500 zł - tyle, że będzie to lokum dla tylko jednej osoby.
Znaleźliśmy też kawalerkę w Bytomiu, specjalnie dla Ukraińców. Ma tylko 22 m kw., ale właściciel sobie życzy... 2,4 tys. zł miesięcznie. Na tym samym serwisie, w tym samym mieście, znaleźliśmy ogłoszenie "dla Polaka". Znacznie większa, 39-metrowa kawalerka kosztuje zaledwie 800 zł plus opłaty.
- Zwykle gdy dzwonię na "polskie" ogłoszenia, to są problemy. Nikt nie chce nam wynajmować mieszkań. Proszę się więc nie dziwić, jak się znajdzie chętny na ten balkon - mówi nam Siergiej, budowlaniec z Ukrainy, który pracuje we Wrocławiu.
- Jest taka tendencja, by wynajmować Ukraińcom drożej. Choć ci, którzy przyjeżdżają z Ukrainy do Warszawy czy Krakowa, mają już zwykle znajomych na miejscu. Ich więc trudniej oszukać w ten sposób - mówi money.pl Anna Pysanchyn z Property Polska, która specjalizuje się w sprzedaży i wynajmowaniu nieruchomości Ukraińcom.
Ogłoszenie z Bytomia. Po lewej kawalerka "dla Ukraińca", a po prawej "dla Polaka"
"Ukraiński klient to trudny klient"
Co na to wszystko biura nieruchomości? Rozmawialiśmy z agencją z południowej Polski, która ma dział, zajmujący się wynajmem dla Ukraińców. - Chyba się jednak będziemy wycofywać z tej działalności. Ten interes idzie kiepsko - słyszymy.
Na pytanie: "dlaczego", słyszymy, że klient z Ukrainy po prostu jest "trudny". - Zwykle jak ktoś przyjeżdża do pracy, to może zostać na 3 miesiące. A wynajmujący mieszkania chcą kontraktów minimum na rok. Więc jak ktoś już wynajmuje Ukraińcowi mieszkanie, to chce większej stawki - słyszymy.
Są i inne problemy. - Zdarzały mi się osoby, które podpisywały umowy na rok i po trzech miesiącach znikały. Albo podnajmowały innym Ukraińcom czy Białorusinom. Nie powiem, zdarzało się, że tacy pracownicy nie opłacali czynszów i gdzieś znikali. Polacy też tak robili, ale w takim przypadku łatwiej wyegzekwować należności. Jak ktoś zniknie na Ukrainie, to jest to prawie niemożliwe. Stąd tak wysokie ceny dla Ukraińców. To nie jest tak, że biura dyskryminują takich pracowników. Po prostu wynajęcie lokum pracownikowi wiąże się z większym ryzykiem. A jak jest większe ryzyko, to jest większa cena - słyszymy.
Anna Pysanchyn nie do końca się z tym jednak zgadza. Mówi, że coraz więcej Ukraińców nie tylko wynajmuje, ale i kupuje nad Wisłą mieszkania. - I często, gdy Ukraińcy przychodzą do deweloperów, to dostają "specjalne" ceny. I moja w tym rola, żeby zapłacili za mieszkanie tak, jak Polak. Ale bez orientującego się w polskim prawie pośrednika, Ukraińcowi ciągle trudno kupić u nas lokum na "normalnych" warunkach - podkreśla agentka.
Ukraińcy są już największą grupą wśród cudzoziemców wśród nabywców nieruchomości w Polsce - wyprzedzają Niemców i Brytyjczyków. A agencja nieruchomości Prestige szacuje, że już niedługo co piąte kupowane u nas lokum będzie trafiało do Ukraińca. Jest jednak "ale".
- Ciągle największą grupę moich klientów stanowią przedsiębiorcy z Ukrainy, którzy chcą po prostu nad Wisłą zainwestować. Zdarza się, że kupują od razu kilka mieszkań - mówi Anna Pysanchyn.
A od pracownika jednego z biur podróży słyszymy, w jaki sposób Ukrainiec może wynająć lokal na bardziej "polskich" zasadach. - Przyjechać tu z rodziną. To sugeruje, że zostanie na dłużej i nie będzie robił problemów. Ukraińskim rodzinom polskie biura wynajmują lokale całkiem chętnie - słyszymy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl