Polska żytnia wódka premium jest znana od wieków, a w szczecińskiej fabryce "Starka" produkowana była od 1947 r. Sąd w marcu 2023 r. ogłosił upadłość firmy, chociaż jej właściciel robi, co może, aby doprowadzić do restrukturyzacji.
Palikot uratuje biznes? Wierzyciele poszli na układ
Sprawa wydaje się jednak bliższa sprzedaży. "Puls Biznesu" informuje, że pod koniec listopada syndyk złożył wszystkie dokumenty dot. spisu i wyceny majątku. Do tego wniosek o zgodę na rozpoczęcie likwidacji. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy miałby się odbyć konkurs ofert na kupno fabryki.
- Wartość została oszacowana na 106,3 mln zł. Przedsiębiorstwo obejmuje prawie cały majątek, w tym nieruchomości, zapas surówki żytniej (surowiec do produkcji starki - przyp. red.) oraz wszystkie znaki towarowe. Ze sprzedaży wyłączona zostanie jedynie reszta zapasu wyrobów gotowych, których odrębne zbycie ma zapewnić pieniądze na prowadzenie postępowania upadłościowego - powiedział "PB" syndyk Maciej Kasprzyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapasy starki "wyparowały"
Wycena firmy jest - zdaniem właściciela - zbyt mała, ze względu np. na wartość starki. Syndyk stwierdził, że zapasy pozwoliłyby wyprodukować ponad milion butelek alkoholu o wartości ok. 230 mln zł. Według właściciela ta kwota powinna być o 300 mln zł wyższa.
- Wycena na poziomie 230 mln zł jest znacząco zaniżona, nie oddaje realnej wartości alkoholu. Wartość 530 mln zł jest znacznie bardziej adekwatna i odzwierciedla rzeczywisty potencjał rynkowy zapasów, uwzględniając ich unikatowość oraz jakość - wyjaśnia Piotr Paśko z kancelarii Groele i Wspólnicy reprezentującej Yasmię, spółkę będącą właścicielem Starki współkontrolowaną przez Davida L.
Różnica w szacunkach wynika też m.in. z tego, że według syndyka zapasów starki jest o 40 proc. mniej, niż widnieje w ewidencji księgowej, która uwzględniała stan z 2010 r. Ubytek miał nastąpić w naturalny sposób, poprzez wyparowanie.
- Nie zgadzamy się ze stwierdzeniem o 40-procentowym ubytku zapasów - różnica nie jest wynikiem rzeczywistych ubytków, lecz potencjalnym błędem w ocenie lub metodologii przyjętej przez syndyka. Jesteśmy przekonani, że ta informacja nie odzwierciedla rzeczywistego stanu zapasów spółki i może prowadzić do błędnej oceny wartości jej majątku - twierdzi Paśko.