W ostatnich dniach niemiecki rząd przedstawił pakiet wsparcia dla własnej energetyki o wartości 200 mld euro. "Parasol" finansowy, jak nazywają ten mechanizm eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich, po pierwsze ma sfinansować mechanizm zamrożenia cen gazu ziemnego oraz uzupełnić finansowanie mechanizmu zamrożenia cen prądu, a po drugie - pozwolić dokapitalizować i utrzymać płynność finansową całego sektora.
Zarzut o niszczenie jednolitego rynku
I właśnie to wytknął Niemcom Mateusz Morawiecki w Pradze, w trakcie nieformalnego unijnego szczytu, podczas którego przywódcy zastanawiają się, jak obniżyć ceny energii i zapewnić dostawy surowców energetycznych potrzebnych w trakcie nadchodzącego sezonu grzewczego.
(Jesteśmy zdecydowanie przeciwni - przyp. red.) niszczeniu europejskiego rynku gospodarczego, tzw. jednolitego rynku europejskiego. Dziś na Radzie Europejskiej będzie na pewno gorąca dyskusja właśnie w tej sprawie. Ten niemiecki egoizm, o którym pisz portal Politico, musi w końcu zostać odłożony do lamusa. Będziemy na pewno dyskutować, w jaki sposób kształtować sprawiedliwą politykę energetyczną w tych nadzwyczajnych czasach - stwierdził Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Olaf Scholz dzień wcześniej w rozmowie z dziennikarzami bronił mechanizmu. Podkreślił, że przecież inne państwa też uchwalają różne programy, by ulżyć osobom zmagającym się z wysokimi rachunkami za energię - zauważył "Financial Times".
Dziennik podkreślił, że to wywołało konsternację wśród innych polityków, którzy raczej oczekują jednolitego podejścia całej Unii Europejskiej do kryzysu energetycznego. A gniew w stolicach państw członkowskich potęguje sprzeciw Berlina i Amsterdamu wobec pomysłu ustanowienia ceny maksymalnej na gaz z Rosji.
Więcej zdradził premier Belgii Alexander De Croo i przyznał, że poparcie dla tego pomysłu wzrosło z trzech państw w marcu do 24 obecnie. Podkreślił zarazem, że nie da się rozwiązać problemu tylko za pomocą dotacji. - Potrzebujemy interwencji rynkowej, ponieważ nie jesteśmy już w stanie płacić tych cen - stwierdził belgijski polityk cytowny przez "FT".
Limit mógłby odstraszyć innych dostawców
Jednak istnieje też druga strona medalu, jakim jest limit cenowy. Otóż niektóre państwa obawiają się, że wprowadzenie tego mechanizmu może spłoszyć potencjalnych dostawców, którzy mogliby zastąpić Rosję w zaopatrzeniu Europy. Część polityków obawia się ostudzenia zapału, np. Kataru, do współpracy z UE.