Marek Tarczyński, prezes Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" wyjaśnia, że zatory to głównie skutek wojny w Ukrainie. To w jej efekcie nastąpiła gwałtowny wzrost przeładunków.
Podobnie jest w portach rumuńskich, które też przejęły obsługę towarów z Ukrainy w związku z trwającą tam wojną – mówi "DGP" Marek Tarczyński.
Libia zaatakuje zablokowane porty
Jak podaje dziennik, łącznie przeładunki portów w Polsce wyniosły w I półroczu 74,2 mln t. Oznacza to wzrost o 20,53 proc. w porównaniu z 2022 r. To skutek zwiększonej obsługi ładunków z węglem i koksem, paliwami i zbożem. Wzrost sięgają od ok. 50 proc. do ponad 90 proc.
Jak zauważa "Puls Biznesu", problemy z obsługą w portach przekładają się na kolejne ogniwa. Kierowcy ciężarówek stoją w kolejkach, co powoduje dodatkowe koszty. Problemy najmocniej widoczne są w największych terminalach gdańskich, zarządzanych przez Baltic Hub - pisał w poniedziałek "Puls Biznesu".
- Z niepokojem obserwujemy zjawisko kongestii (zatłoczenia przyp. red.) w polskich portach. Przyczyn jest wiele. W Gdańsku na przykład często występują sztormy, w wyniku których konieczne jest przerywanie pracy w porcie. Operatorzy terminali mają także problemy kadrowe, co wydłuża realizację operacji przeładunkowych – przekazał "PB" Łukasz Kurman z firmy DSV, działającej w branży logistycznej.