W czwartek zakończyła się runda negocjacyjna między ministrem rolnictwa a protestującymi rolnikami. Ich szczegóły obie strony przedstawiły na wspólnym briefingu prasowym.
Robert Telus podkreślił, że polscy rolnicy znaleźli się w trudnej sytuacji ze względu na wybuch wojny w Ukrainie, co przełożyło się m.in. na napływ zbóż ukraińskich oraz wysokie ceny nawozów ze względu na wzrost cen gazu. Zarazem pochwalił organizatorów protestu w Szczecinie.
Chcę państwu powiedzieć, że brałem udział w wielu protestach, ale takiej organizacji i takiego protestu, jak tutaj w Szczecinie i tak zorganizowanych rozmów, negocjacji, to jeszcze nie widziałem – stwierdził szef resortu rolnictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomoc dla rolników będzie rozszerzona. Oto szczegóły
Minister stwierdził, że pewne kwestie, o które zabiegali rolnicy, "już zostały zrobione". Wymienił przy tym m.in. zamknięcie granicy z Ukrainą dla produktów rolnych. Za chwilę jednak dodał, że w ramach negocjacji rząd zgodził się, by dopłatami objąć wszystkie rodzinne gospodarstwa rolne, czyli te do 300 ha.
Taki podstawowy warunek protestujących, który przedstawiali, to żeby pomocą objąć gospodarstwa do 300 ha. I taki postulat został zrealizowany. Ale były jeszcze inne postulaty, nad którymi dziś w nocy dyskutowaliśmy, jak np. dopłata do nawozów również tych kupionych jesienią oraz dopłaty do zbóż jesiennych – podkreślił Robert Telus.
Dodał, że w nocy kontaktował się w tej sprawie z premierem Mateuszem Morawieckim i wspólnie zgodzili się, by pójść na dalsze ustępstwa, które "pomogą polskiemu rolnictwu".
Rolnicy: przerywamy protest
Przedstawiciel rolników przyznał, że po zmianie szefa resortu rolnictwa i rozwoju wsi protestujący odczuwają zmianę w procesie negocjacji. Jak stwierdził, Henryk Kowalczyk nie chciał słuchać ich postulatów. Zaapelował też do rolników o sprzedaż zbóż, gdyż, jak stwierdził, firmy już obniżają ich ceny o "400-500 zł", jak tylko dowiedziały się o rządowych dopłatach.
Co dalej z protestem? Zjeżdżamy z wałów dzisiaj lub jutro (…). Zjeżdżamy, jak najbardziej, ale protest nie jest zawieszony, tylko będzie pogotowie protestacyjne. Będziemy w nim trwać do tego czasu, aż będą uchwalone wszystkie nasze postulaty – zapowiedział.
– Większość z nas pozostawiła swoje gospodarstwa na ten cały czas. Przez ostatnie dwa tygodnie protestowaliśmy, abyśmy mogli godnie żyć – podkreślił przedstawiciel rolników.