Rada Przedsiębiorczości apeluje o zawieszenie prac legislacyjnych nad projektem ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych do czasu "przeprowadzenia pogłębionej dyskusji z interesariuszami na temat możliwości funkcjonowania rozwiązań zaproponowanych w projekcie". A w przypadku braku takiej dyskusji o rezygnację z dalszego procedowania przepisów.
Rada Wolności mediów i możliwy skandal
W ocenie Rady utworzenie nowego regulatora treści internetowych w serwisach społecznościowych (Rada Wolności Słowa), "w szczególności w tak delikatnej kwestii, jak przestrzeganie wolności słowa i granic swobody jest niezasadne, zwłaszcza w kształcie zaproponowanym w projekcie".
Zdaniem pracodawców wejście w życie projektu ustawy spowoduje nie tylko brak pewności prawnej dla użytkowników i przedsiębiorców, ale może prowadzić w szybkim czasie do eskalacji potencjalnych konfliktów na poziom międzynarodowy.
"O tym, że nieprzemyślana ingerencja prawna na poziomie krajowym może spotkać się z międzynarodowym sprzeciwem polski rząd przekonał się w ostatnim czasie już kilkukrotnie" - piszą przedsiębiorcy i przypominają konflikt z Izraelem w kontekście zmiany ustawy reprywatyzacyjnej:
Pomijając kwestie konfliktu na tle zmian funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, można wskazać bardziej jaskrawy przykład – nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego z 24 czerwca 2021 roku.
Fasada Rada Wolności Mediów
Co najważniejsze, według Rady nowy organ będzie całkowicie fasadową instytucją. Dlaczego?
Jak tłumaczy, w uzasadnieniu wskazano, że kluczowe znaczenie ma przeciwdziałanie arbitralnemu oraz bezpodstawnemu izolowaniu określonych podmiotów od podstawowych źródeł informacji, funkcjonujących szeroko w obecnym życiu publicznym.
"Takie założenie celu ustawy wskazuje, że Rada Wolności Mediów może się przerodzić w organ, który będzie musiał rozpatrywać skargi jednostek i organizacji o skrajnych i nieakceptowalnych przez administratorów portali społecznościowych poglądach. Uwzględniając fakt, że Rada ma liczyć 5 osób i prowadzić postępowania, w praktyce będzie to oznaczało całkowitą fasadowość tego organu i spowoduje, że będzie ona zajmowała się arbitralnie wybranymi przez siebie sprawami, nie będzie bowiem w stanie obsłużyć wszystkich postępowań, nawet mimo znacznego zaangażowania UKE" - ostrzegają przedsiębiorcy.
Co więcej, według nich może się ona jawić jako obrońca środowisk, które chcę propagować swoje skrajne i nieakceptowalne społecznie poglądy.
Szkoda dla wolności słowa
Rada Przedsiębiorczości wskazuje również, że brak jasnych ustawowych kryteriów, jakimi będzie się kierowała Rada Wolności Słowa, w połączeniu ze sposobem wyboru do niej członków, spowoduje, że "obok czasem niejasnych reguł blokowania treści przez administratorów portali społecznościowych, zostaną wprowadzone zasady wynikające z przekonań politycznych większości sejmowej".
W opinii pracodawców "niezaprzeczalnie taki mechanizm będzie działał ze szkodą dla pluralizmu wypowiedzi".
Wyjaśniają oni, że bardzo łatwo można sobie bowiem wyobrazić, iż członkowie Rady Wolności Słowa wybrani według politycznych preferencji, na podstawie reprezentowanego przez siebie światopoglądu, będą rozstrzygali sprawy kierując się swoim systemem wartości, a zatem będą – często podświadomie – preferowali poglądy, z którymi się zgadzają.
Co za tym idzie, również kary administracyjne mogą być nakładane w sposób nieobiektywny. Trudno bowiem sformułować ostrą granicę wyrażeń użytych przez projektodawcę, jak przestrzeganie wolności do wyrażania poglądów z jednoczesnym uwzględnieniem ochrony dóbr osobistych innych użytkowników i ich prawa do otrzymania prawdziwych informacji. Projekt nie definiuje znaczenia dezinformacji czy treści bezprawnych, jak i samych internetowych serwisów społecznościowych. Takie nieostre klauzule nie powinny być podstawą do stosowania jakichkolwiek sankcji administracyjnych - kończy Rada Przedsiębiorczości.