Portugalia ma problem. Populacja kraju kurczy się i starzeje. Wielu mieszkańców tego kraju musiało emigrować z powodu kryzysu w strefie euro. Teraz rząd chce przyciągnąć uciekinierów z powrotem oraz zaprasza imigrantów, aby wypełnić niedobory na rynku pracy.
Trzeba przyznać, że oferta dla Portugalczyków jest bogata. Osoby, które są za granicą od co najmniej trzech lat i rozważają powrót między obecnym a przyszłym rokiem, mogą liczyć na 50 proc. zniżkę od podatku dochodowego przez pierwszych pięć lat.
Ponadto, powracający otrzymają pomoc w pokryciu kosztów podróży, przeniesieniu swojego dobytku i ponownej rejestracji kwalifikacji zawodowych w wysokości do 6,5 tys. euro.
Dla osób, które nie mają portugalskiego obywatelstwa, jest system tzw. złotych wiz, który przyznaje prawo pobytu i oferuje ulgi podatkowe dla wysoko wykwalifikowanych migrantów (zapłacą tylko 20 proc. od tego, co zarobili w ciągu dekady). Nowa inicjatywa została uruchomiona 22 lipca.
Czy ulgi podatkowe, plaże, pogoda i spokojne życie byłyby też dobrą zachętą dla Polaków? Według statystyk MSZ sprzed kilku lat, w Portugalii mieszka 1,6 tys. Polaków. Jednym z nich jest Michał Matuszewski.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, że mężczyzna emigruje z dwóch powodów. Dla pieniędzy albo z miłości. Ja zakochałem się i poślubiłem Portugalkę. Z pieniędzmi jest tak sobie - zaznacza.
Pensje bez szału, za to dużo dodatków
Pan Michał mieszka na południu Europy od dziewięciu lat, w niewielkiej miejscowości Viana do Castelo. Z wykształcenia jest weterynarzem: - Trzy lata temu uśmiechnęło się do mnie szczęście. Firma Kotniz z Białegostoku, zajmująca się wyrobami ze stali nierdzewnej oraz produkcją drzwi dla jachtów, otwierała swoją filię w Portugalii w mieście Valença i potrzebowali osoby, która poprowadzi biznes tu na miejscu – tłumaczy nasz rozmówca.
Pensja? Osoba na takim stanowisku, jak pan Michał może zarabiać w przedziale od 1 tys. do 1,5 tys. euro miesięcznie. Do tego dochodzą różne bonusy, jak 13. pensja (dodatek urlopowy) i 14. pensja (bożonarodzeniowy). Jest jeszcze dodatek żywieniowy, którego wysokość ustalają związki zawodowe dla poszczególnej gałęzi gospodarki. Firmy mogą go nie wypłacać, ale w zamian muszą zapewnić wyżywienie.
Ponadto pary, które mają dzieci, mogą liczyć na "portugalskie" 500 plus, które wynosi znacznie mniej niż polskie, dokładnie 16 euro, do tego obowiązuje przy nim kryterium dochodowe.
Godziny pracy są takie, jak w Polsce. Z tą różnicą, że w środku dnia wypada przerwa na lunch: - W tym czasie restauracje serwują tzw. diarias, czyli danie dnia z zupą, które kosztuje 5-6 euro. Do tego obowiązkowa kawa i wino. W Portugalii wino to nie alkohol - żartuje Matuszewski.
I dodaje: - Portugalczycy potrafią się kontrolować. Nie widziałem nigdy ani jednego, który byłby w pracy w stanie wskazującym.
Szok mogą wywołać ceny niektórych produktów i usług. Na auta mogą sobie pozwolić tylko najzamożniejsi. Za taki nabytek trzeba dodatkowo zapłacić podatek, który wynosi od 4 do 5 tys. euro. Paliwa kosztują 1,40 euro za litr oleju napędowego i 1,60 euro za litr bezołowiowej 95. Koszty prądu to ok. 100-120 euro miesięcznie za dom, w którym żyją cztery osoby. Za przejazd autostradą z Porto do Lizbony trzeba zapłacić 25 euro.
Ceny wynajmu mieszkań zależą od miejsca. Nie jest niespodzianką, że najdroższe są pod tym względem Porto i Lizbona. W tych miastach za wynajęcie kawalerki trzeba zapłacić nawet 900 euro. Tymczasem średnia pensja w Portugalii wynosi 860 euro, a pensja minimalna od 600 do 700 euro - w zależności, czy jest wypłacana przez 12, czy 14 miesięcy.
- Sama płacę 450 euro. Ceny wystrzeliły przez najazd zamożnych turystów. Jest tu wielu przyjezdnych z Francji. Kraj ten był kierunkiem dla portugalskiej emigracji po 1974 roku i dyktaturze Salazara. Dziś nawet dla samych lizbończyków robi się za drogo, dlatego wielu z nich wyprowadza się na obrzeża - mówi nam Joanna Skubisz, która do Portugalii przyleciała pięć lat temu, aby robić karierę naukową.
- Zaczęłam pracę w projekcie z grantem finansowym o wysokości 980 euro. Podpisałam kontrakt napisany po portugalsku, który musiałam sobie przetłumaczyć w Google Translator, bo uczelnia nie miała wersji po angielsku - przyznaje.
Stypendium opóźniło się o dwa miesiące, załatwienie czegokolwiek w portugalskim urzędzie okazało się gehenną, a znalezienie w stolicy kraju mieszkania ze sprawnymi oknami i centralnym ogrzewaniem graniczyło z cudem.
Nasza rozmówczyni przyznaje, że ma mało romantyczne podejście do Portugalii, ale chwali sobie w tym kraju jakość jedzenia: - Portugalia ma świetne sery i wina, w superdostępnych cenach. Np. dobre wino można już kupić za 2-5 euro, sery są trochę droższe, kosztują po 3-7 euro. Z kolei za pół kilo krewetek wydamy ok. 5 euro.
- Ciężko jest porównać koszty życia jeden do jednego - odpowiada Adrian Best, który rok temu przeprowadził się do Algavre z żoną Aleksandrą i synem Igorem. Wcześniej mężczyzna mieszkał w Holandii, gdzie zajmował się marketingiem internetowym. W Portugalii zainteresował się branżą nieruchomości.
- Pracując na działalności gospodarczej jestem w stanie zarobić od 2 do 3 tys. euro. Faktycznie, ceny w sklepach i paliwa są wysokie, ale życie jest o wiele lepsze. Większość czasu spędzamy na świeżym powietrzu, na plaży. Jemy więcej warzyw, owoców, świeżych ryb.
Od strony gospodarczej nasz rozmówca porównuje Portugalię do... Polski lat 90. - Portugalia ma masę możliwości, to dobre miejsce dla ludzi z pomysłem na siebie. Jeśli ktoś potrafi wykorzystać swoją szansę, to na pewno będzie to szczęśliwy.
Naprawianie błędów poprzednich rządów
Rząd Portugalii pracuje teraz mocno nad tym, aby obywatele poczuli się u siebie niemal tak dobrze, jak turyści. Kraj ma problem z niedoborem pracowników. Najbardziej odczuwają to branże turystyczna i hotelarska. Portugalia potrzebuje na cito pracowników, aby pobudzić spowalniający wzrost gospodarczy i okiełznać zadłużenie. W strefie euro w gorszej sytuacji są tylko Grecja i Włochy.
W Portugalii wiele firm zatrudnia pracowników przez agencje pracy tymczasowej. Robi tak większość dużych fabryk. Powód? Ominięcie obowiązku ochrony pracownika. Osoba na etacie jest prawie nie do zwolnienia. W grę wchodzi tylko dyscyplinarka, podparta mocnymi dowodami. Jednak zatrudnianie tymczasowo czy na "śmieciówkach" powoli się kończy.
W ubiegłym roku w Portugalii było 480 tys. imigrantów, co stanowi najwyższy poziom od 1976 roku. Ten wzrost nie rekompensuje spadku ogólnej liczby ludności, która zaczęła maleć w 2010 r., a w 2018 r. osiągnęła 10,3 mln. Według prognoz populacja kraju spadnie do 7,9 mln w 2080 r. Wyzwaniem dla portugalskiej gospodarki jest także starzejące się społeczeństwo.
Dodatkowym ciosem jest brexit. Okazało się, że liczba Portugalczyków, którzy złożyli wniosek o rezydenturę, znacznie wzrosła. Szacuje się, że takich osób jest 18 tys. Więcej wniosków złożyli tylko Polacy, Rumuni i Węgrzy.
Czy ulgi podatkowe skłonią ludzi do osiedlenia się w Portugalii? Pan Michał ma wątpliwości: - Wyludnianie się jest problemem, który zafundowały kolejne rządy. Wszystkie fundusze z UE lądowały w Lizbonie, ewentualnie w Porto. Cała wewnętrzna Portugalia to jedna wielka bieda. Brak szpitali, przedszkoli, szkół, podstawowych urzędów publicznych, banków czy internetu. Obniżenie podatków osiedlającym się nic nie da, bo brakuje tam infrastruktury do rozwoju.
Jak dodaje: - Jest takie portugalskie powiedzenie - "Portugal é Lisboa e o resto é paisagem", czyli "Portugalia to Lizbona, reszta to widoki". Niestety, jako człowiek patrzący z boku mogę to potwierdzić – zaznacza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl