Według ustaleń serwisu, kontrolerzy z Mińska powiedzieli załodze samolotu, że otrzymali informację od służb specjalnych, iż na pokładzie może znajdować się bomba. Jak dodali, ładunek może być aktywowany nad Wilnem.
Pilot latający w jednej z linii lotniczych w Europie, po analizie zapisu rozmów powiedział serwisowi Salon24.pl, że załoga próbowała określić stopień zagrożenia. "Dostali informację że alarm jest na poziomie "red" - czyli najpoważniejszy - a więc była wiarygodna przesłanka. Zdaniem tego anonimowego źródła, trzeba było traktować ją jako prawdziwą informację.
Przypomnijmy, w niedzielę na lotnisku w Mińsku wylądował samolot linii Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Dodatkowy przystanek na Białorusi był spowodowany informacją o rzekomej bombie na pokładzie maszyny.
Na pokładzie znajdował się Raman Pratasiewicz, znany białoruski opozycjonista i współzałożyciel kanału Nexta, który został zatrzymany po lądowaniu.
Z dalszej części rozmów z wieżą wynika, że kontrolerzy poprosili o potwierdzenie informacji. Załoga dopytywała, skąd przyszedł email. Kontrolerzy odpowiedzieli: "to mail od służb specjalnych".
Piloci chcieli dalszych informacji. Pytali, czy to mail od lotnika w Wilnie, czy z Grecji. – Ten e-mail poszedł do wielu lotnisk - padła odpowiedź.