Wyciągniętego ze skóry kleszcza wystarczy wysłać do odpowiedniego laboratorium, gdzie specjalny test wykaże u niego obecność krętków boreliozy. Bezpłatne badania wykonuje m.in. laboratorium w Zakładzie Parazytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego - zachęca Fundacja IRME za pośrednictwem Twittera.
To prawdziwa okazja. Cena badania PCR na boreliozę w laboratorium diagnostycznym może się bowiem wahać w okolicach 130–175 zł. Jeśli dodatkowo pokusimy się o pełny panel PCR, który jest również w stanie wykryć inne infekcje odkleszczowe, wówczas możemy zapłacić od 300 do nawet 600 zł.
Kleszcze groźniejsze niż można sądzić
Przypomnijmy, że wysyp kleszczy zaczął się już w drugiej połowie marca na terenie całego kraju. Najgorzej jest na Warmii i Mazurach oraz na Podlasiu. Już parę miesięcy temu wielu internautów zaczęło udostępniać zdjęcia pajęczaków w mediach społecznościowych.
Jeden z mieszkańców Warszawy na facebookowej grupie "Pieski Żerań" zamieścił post, w którym napisał, że po półgodzinnym spacerze jego pies wrócił z…12 kleszczami.
Jak natomiast tłumaczą lekarze, Polska jest "dobrym domem dla kleszczy" i niesie to olbrzymie ryzyko przede wszystkim dla ludzi.
- Należy się ich bać, ponieważ mogą wywoływać choroby odkleszczowe - przypomina lek. Bartosz Fiałek w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Wbrew powszechnym poglądom kleszcze nie żyją na drzewach i nie spadają na nas z góry - mówi z kolei w rozmowie z WP lek. med. Mariola Malicka i zwraca uwagę, że są one bardzo niebezpieczne.
Lekarka tłumaczy przy okazji, że kleszcze najchętniej wbijają się w miejsca, gdzie mamy cienką skórę oraz blisko naczynia krwionośne.
- Linia włosów, za uszami, szyja, pachy, zgięcia ręki, pod kolanami, pachwiny, okolice kostki - wymieniła specjalistka od chorób wewnętrznych.
Czytaj także: Badanie ruchu w galeriach: liczba wizyt i klientów w okresie przedświątecznym spadła o przeszło 60 proc.