Podczas wtorkowego spotkania Rady Dialogu Społecznego przedstawiciele Konfederacji Lewiatan, Forum Związków Zawodowych, OPZZ, Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Pracodawców RP, BCC oraz Związku Rzemiosła Polskiego, zaapelowali do rządu o zawieszenie zakazu niedzielnego handlu.
Zgodnie z żądaniem związkowców i przedsiębiorców niedziele handlowe miałyby wrócić na czas pandemii i obowiązywać jeszcze przez 180 dni od jej zakończenia.
"Strona społeczna wnioskuje o racjonalne zmiany w ustawie o zakazie handlu. Musimy brać pod uwagę zarówno perspektywy utrzymania miejsc pracy, jak i zapewnienie klientom możliwości zrobienia zakupów przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Trudno jest mówić o dystansie społecznym i ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusa, jeśli nie wprowadza się rozwiązań, które mają na celu zmniejszenie natężenia ruchu klientów w sklepach" - wskazała Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem związkowców i organizacji zrzeszających pracodawców takie rozwiązanie pomoże w ochronie pracowników i klientów sklepów, bo dzięki temu ruch rozłoży się na 7 dni.
Pracodawcy i związkowcy chcą też, by rząd zezwolił na jednorazowe otwarcie sklepów w niedzielę 27 grudnia.
"Zgodnie z obecną ustawą od 24 grudnia po godz. 14.00 do 27 grudnia włącznie, handel oraz czynności z nim związane będą zakazane. Oznacza to trudności w zaopatrzeniu sklepów po dość długiej przerwie, szczególnie w produkty świeże, a także utratę przydatności do spożycia znacznej części świeżych produktów z dostaw do 24 grudnia. Wielu klientów nie będzie poinformowanych, że niedziela 27 grudnia, po świętach, będzie niehandlową i w ogóle nie zaopatrzy się wcześniej w niezbędne produkty" - przekonują organizacje.
Jak powiedziała na antenie Radia Zet wiceminister resortu rozwoju Olga Semeniuk, rząd rozważa opcje dodania jednej niedzieli handlowej. Pod uwagę brane są dwa warianty.
"W krótszym - uwolnienie trzeciej niedzieli handlowej w grudniu; w dłuższym - do końca pandemii. Oba te pomysły muszą się spotkać z aklamacją ze strony Rady Dialogu Społecznego, a już widzimy, że tej aklamacji na ten moment ze strony społecznej nie ma" - powiedziała Semeniuk.