Mateusz Morawiecki w sobotę odwiedził siedzibę firmy WB Electronics w Ożarowie Mazowieckim – polskie przedsiębiorstwo, które działa m.in. w branży zbrojeniowej. Szef rządu mówił tam o zjawisku, które nazwał "putinflacją". Według premiera pojawiła się ona i w Polsce, i w całej Europie.
Premier: inflacja przez najbliższe kwartały będzie stosunkowo wysoka
Dziś dobrze, żeby każdy Polak zrozumiał, że to, co widzimy, to jest inflacja spowodowana przez Putina – "putinflacja". Inflacja spowodowana przez wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, przez agresję rosyjską – przekonywał w sobotę premier.
I zaapelował do polityków. – Dlatego mój ogromny apel do wszystkich polityków, wszystkich opcji: nie wykorzystujcie tego szczególnego czasu. Czasu wojny za naszą wschodnią granicą – tam jest regularna wojna, mordowanie ludzi. Nie wykorzystujcie tego, by huśtać polską łódką. Dziś stabilny kurs polskiej łodzi jest ważny dla zachowania bezpieczeństwa i pokoju – mówił Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premier wskazał przy okazji, że Polska jeszcze przed wojną wdrożyła tarczę antyinflacyjną, czyli – jak to nazwał – szczególne działania. – Robimy wszystko, aby inflacja była jak najniższa, ale ona przez najbliższe miesiące – i niestety także przez najbliższe kwartały – będzie stosunkowo wysoka. Ale trzeba razem przez ten trudny okres gospodarczy przejść. Po to, żeby inflacja nie wyrwała się spod kontroli – mówił szef rządu.
Prezes NBP: gdyby nie wojna, dynamika cen byłaby niższa
O tym, że inflacja w Polsce wzrosła przez wojnę w Ukrainie przekonywał też niedawno prezes NBP Adam Glapiński. – Gdyby nie czynniki geopolityczne, a głównie wojna, dynamika cen mogłaby się kształtować na poziomie prawdopodobnie ok. 6-7 proc. – powiedział szef banku centralnego na ostatniej konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
Adam Glapiński mówił wówczas, że priorytetem RPP jest "zbicie" wysokiej inflacji, która w Polsce przekroczyła próg 10 proc. Wskazywał, że choć ekonomiści nie są w stanie precyzyjnie określić, o ile wojna za naszą wschodnią granicą podwyższyła inflację w Polsce, to według ogólnych szacunków sytuacja geopolityczna mogła podwyższyć ją w Polsce nawet o 5 punktów procentowych.
Prezes NBP nie wykluczył dalszych podwyżek stóp procentowych. Unikał jednak jednoznacznych deklaracji o tym, gdzie jest granica.