Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, został zapytany w programie "Kwadrans polityczny" w TVP 1 o sankcje, jakie mogą spotkać przedsiębiorców, którzy otrzymali publiczną pomoc, a następnie, wbrew zakazowi, wznowili działalność. Z każdym dniem przybywa lokali, które otwierają się mimo restrykcji.
Borys przyznał, że jak dotąd PFR nie został postawiony w sytuacji, w której musiałby wnioskować o zwrot pieniędzy z tarczy finansowej, jednak gdy taka sytuacja będzie miała miejsce, "nie będzie miał wyboru" i wystąpi o zwrot. Wyjaśnił, że obligują go do tego przepisy.
Zapewnił przy tym, że dla PFR "to będzie najgorsza sytuacja", gdyż instytucja chce pomagać przedsiębiorcom, a nie ich karać.
- Przepisy są jednoznaczne: kto łamie przepisy, musi zwrócić pomoc lub nie może jej otrzymać – powiedział Paweł Borys.
Wyjaśnił, że jeśli PFR otrzyma informacje od głównego Inspektora Sanitarnego, że decyzja o nałożeniu kary uprawomocniła się (a więc przedsiębiorca albo się od niej nie odwołał, albo odwołał, lecz sąd nie uznał jego racji), Fundusz zainicjuje procedurę odebrania subwencji.
Podkreślił, że jego zdaniem przedsiębiorcy otrzymali pomoc, która powinna ich satysfakcjonować (170 mld zł w kolejnych tarczach antykryzysowych i finansowych od wiosny 2020 r.) i że dobre dane gospodarcze za zeszły rok dowodzą, że rząd objął dobra strategię zapobiegania kryzysowi.
170 mld zł, więc przedsiębiorcy nie powinni mówić, że są stratni
Prezes PFR został ponadto zapytany, czy nie obawia się, że sądy zostaną zalane pozwami przedsiębiorców przeciwko Skarbowi państwa za straty, jakie ci ponieśli w związku z wprowadzeniem ograniczeń. Gastronomia składa pozew grupowy, lada dzień do warszawskiego sądu trafią pozwy indywidualne co najmniej 50 przedsiębiorców. A to może być dopiero początek.
Punktem wyjścia dla skarżących będzie brak odpowiedniej podstawy do ograniczenia działalności. Będą przekonywać, że rozporządzeniem nie można nikogo obligować do powstrzymania się od prowadzenia działalności.
- Nie jestem prawnikiem, ale przecież rozporządzenie ma swoje umocowanie w ustawie. Rząd prowadzi takie same działania jak większość krajów w UE. To działania w interesie publicznym celem ochrony zdrowia, a jednocześnie przedsiębiorcy otrzymują pomoc –  powiedział.
Dodał, że aby mówić o naprawieniu szkody, to ta szkoda musi powstać, a "jeśli firmy mogą liczyć na 170 mld zł wsparcia, to nie jest to uzasadnione".