Zapowiedziany przez ministra Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk wzrost płacy minimalnej do 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia wywołał duże poruszenie, zwłaszcza wśród przedsiębiorców, dla których oznacza to natychmiastowy wzrost kosztów.
Resort pracy gasi teraz pożar i przekonuje, że w przyszłym roku zasady nie ulegną zmianie.
Minimalne wynagrodzenie za pracę oraz minimalna stawka godzinowa na 2025 r. będą ustalane według dotychczasowych zasad, zgodnie z przepisami ustawy z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę - poinformowało ministerstwo w środę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Projekt ustawy wdrażającej dyrektywę będzie określał wartość referencyjną, do osiągnięcia której należy perspektywicznie dążyć i do której będzie porównywane minimalne wynagrodzenie. (Resort pracy - przyp. red.) skłania się, aby orientacyjna wartość referencyjna określona była jako 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Wybór danej wartości referencyjnej i jej poziomu nie oznacza, że minimalne wynagrodzenie musi być jej równe. To wartość o charakterze kierunkowym - powinniśmy do niej dążyć, ale nie jest to obligatoryjne" - czytamy w komunikacie, który pojawił się na platformie X.
Ministra Dziemianowicz-Bąk we wtorek w radiowej Trójce przedstawiła propozycję, aby płaca minimalna wynosiła 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. - To jest zgodne z dyrektywą Parlamentu Europejskiego - stwierdziła.
- Chciałabym, aby kampania do Parlamentu Europejskiego była o tym, co ludzi dotyczy: o budowie mieszkań, o europejskiej płacy minimalnej, którą teraz za pośrednictwem ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej chcemy wprowadzić. Proponujemy, aby płaca minimalna wynosiła 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. To jest zgodne z dyrektywą Parlamentu Europejskiego. Projekt ustawy w tej sprawie został przesłany do wykazu prac legislacyjnych rządu - tłumaczyła we wtorek.
Z danych GUS wynika, że w pierwszym kwartale 2024 roku średnia pensja wyniosła 8147 zł brutto. 60 procent z tej kwoty to około 4888 zł.
Wtorkowe słowa szefowej resortu pracy wywołały burzę. "Przedsiębiorcy muszą zapiąć pasy, rollercoaster z ustalaniem płacy minimalnej ruszył z kopyta. Mamy pierwsze testowanie opinii publicznej i to z armaty. Zapowiedź (ministry - przyp. red.), 'aby minimalne wynagrodzenie wynosiło 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, to jest zgodne z dyrektywą Parlamentu Europejskiego' to jakaś kompletna aberracja" - skomentował ekonomista Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Skok płacy minimalnej. Eksperci liczą koszty
Dlaczego ta propozycja tak mocno zaskoczyła część ekonomistów i komentatorów? Tłumaczył to m.in. Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy firmy inFakt. Jak wskazał, płaca minimalna w wysokości 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w 2025 r. oznaczałaby, że koszty zatrudnienia jednego pracownika wzrosłyby o 2465 zł.
Łukasz Kozłowski, Główny Ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, także wyliczał, że płaca minimalna wzrosłaby od 2025 r. o ok. 850 zł (19,7 proc.) - do poziomu 5150 zł miesięcznie.
Szybki wzrost płacy minimalnej w Polsce już doprowadził do tego, że już co piąta osoba pracująca w sektorze przedsiębiorstw w Polsce zarabia mniej niż 7 tys. zł brutto miesięcznie - wynika z najnowszych danych GUS. To oznacza, że ich wynagrodzenie jest o około 1000 zł niższe od średniej krajowej, która wynosi prawie 8 tys. zł brutto.