Do końca września trwa ankieta, w której nauczyciele wypowiadają się w trzech kwestiach: co pedagodzy myślą o systemie edukacji, co chcieliby zmienić i jaką formę protestu chcieliby ewentualnie podjąć.
Jak poinformował w Radiu Zet szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, we wtorek, po przeanalizowaniu wyników ankiety, zapadnie decyzja, co dalej z protestem. W środę decyzja zostanie podana do wiadomości publicznej. - Na razie mamy wyniki z czterech województw. Pojawiają się propozycje, by wrócić do takiego strajku, jak w kwietniu, ale dominującym scenariuszem jest strajk włoski - mówił Broniarz.
To znaczy, że nauczyciele mieliby wykonywać tylko te obowiązki, które mają zapisane w Karcie Nauczyciela. - Żadnych zajęć pozalekcyjnych, wyjazdów klasowych, czy zielonych szkół - wyjaśnił Broniarz.
Broniarz ujawnił, że jeśli zapadnie decyzja o strajku, to będzie on wznowiony dopiero po październikowych wyborach parlamentarnych.
Szef ZNP przyznał jednak, że zapał do strajku w takiej formie, w jakiej odbył się w kwietniu spadł. Tłumaczył, że wtedy było to wydarzenie wyjątkowe, jakiego od transformacji ustrojowej w Polsce nie było.
Broniarz był też pytany o wypłaty pieniędzy dla nauczycieli, którzy brali udział w kwietniowym strajku. Jak wyjaśnił, jest jeszcze około 4 mln zł ze społecznego funduszu, które zostaną wypłacone pedagogom zarabiającym 2-2,5 tys. zł brutto (na razie pieniądze dostali ci, którzy zarabiają jeszcze mniej). Z kolei sam związek będzie w stanie wygospodarować około 3 mln zł.
Szef ZNP był też pytany o chaos w szkołach po reformie wprowadzonej przez PiS. Przekonywał, że to szkoły i ich dyrektorzy potrafili tak zorganizować prace, by uciążliwości dla uczniów były jak najmniejsze. Nie obyło się jednak bez sporych reorganizacji, na przykład przerobienia pokoju nauczycielskiego na klasę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl