- Mam nadzieję, że projekt ustawy porządkującej kwestie transportu osób samochodami osobowymi trafi jutro na posiedzenie rządu - powiedział Adamczyk w poniedziałkowej na antenie Radia Kraków.
Zapowiedź uregulowania działalności Ubera oraz innych firm stosujących ten model to odpowiedź na zapowiadany przez taksówkarzy wielki protest, który ma się odbyć 8 kwietnia w Warszawie.
Korporacje i związki taksówkarzy ostrzegają, że jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, do stolicy zjadą kierowcy z całej Polski, m.in. z Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Trójmiasta i Śląska.
Sprawa nowelizacji ustawy o transporcie, która ma uregulować działalność Ubera i podobnych firm w Polsce, ciągnie się już od dwóch lat.
Ministerstwo Infrastruktury ma już siódmą wersję projektu. Wcześniej był on wielokrotnie - w mniejszym i większym stopniu - zmieniany. Przed mocnymi zmianami stanowczo protestował sam Uber.
Minister Adamczyk przypomina, że w zeszłym tygodniu Komitet Stały Rady Ministrów przyjął projekt ustawy. Jak ocenił, ustawa daje nadzieje na uczciwą konkurencję w sektorze przewozu osób.
- Za chwilę gospodarzem tego projektu ustawy będzie polski Sejm, Senat; ustawa zostanie przyjęta - powiedział. - Jestem przekonany, że ona w sposób jednoznaczny uspokoi wszystkie nastroje, emocje - dodał.
Szef resortu infrastruktury zapewnił, że "nie będzie sytuacji takiej jak do tej pory, że część wykonujących te zadania, usługi nie płaciła podatków".
Według szefa Federacji Przedsiębiorców Polskich Marka Kowalskiego proponowane obecnie przez rząd przepisy są archaiczne. Jak mówi gazecie, ich efektem będzie wzrost cen dla pasażerów i "zabetonowanie" rynku przewozów.
Nowy projekt zakłada m.in., że kierowcy Ubera i podobnych firm będą musieli mieć wpis do Centralnej Ewidencji Informacji o Działalności Gospodarczej lub Krajowego Rejestru Sądowego. Czyli z rynku odpadną ci, którzy mają działalność zarejestrowaną za granicą. To może być niezgodne z prawem UE.
Czy ministrowi Adamczykowi uda się przeforsować "Lex Uber"? Niedawne doświadczenia z inną ustawą przygotowaną przez resort infrastruktury każą zachować ostrożność.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Infrastruktury chciało uszczelnić system badań technicznych samochodów poprzez odebranie starostom nadzoru nad stacjami kontroli i powierzenie tego zadania centralnemu organowi.
Prace nad tym projektem także trwały ponad dwa lata. Propozycje przepisów także były wielokrotnie zmieniane, nawet w zasadniczych kwestiach. Kolejne podobieństwo - przeciw zmianom protestowały związki przedsiębiorców.
Gdy ustawę w połowie grudnia miał przyjąć Sejm, prezes PiS Jarosław Kaczyński niespodziewanie poprosił o 15-minutową przerwę i złożył wniosek o zdjęcie projektu z porządku obrad.
Ponieważ wniosek Kaczyńskiego został zgłoszony niezgodnie z regulaminem Sejmu, w trakcie rozpatrywania ustawy, marszałek Sejmu Marek Kuchciński zwołał Konwent Seniorów. Ostatecznie wniosek został przyjęty i ustawa spadła z porządku obrad.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl