W pogrążonym w wieloletnim, wyjątkowo ostrym kryzysie gospodarczym kraju wybuchły największe od zeszłego roku protesty społeczne przeciw władzy Nicolasa Maduro. Bezpośrednia przyczyną są prawdopodobnie sfałszowane wybory prezydenckie.
W środę Biały Dom opublikował komunikat, w którym Donald Trump ogłosił, że Maduro nie jest legalnym władcą Wenezueli, a za tymczasowego prezydenta tego kraju uznał Juana Guaidó, lidera wenezuelskiej opozycji, który sam wcześniej ogłosił się prezydentem.
Donald Trump wezwał też inne państwa z Półkuli Zachodniej do uznania Guaidó. Zapewnił, że jego kraj jest gotów użyć całej swojej potęgi ekonomicznej i dyplomatycznej w celu wywarcia presji, żeby przywrócić demokrację w Wenezueli.
Na wezwanie Trumpa szybko odpowiedziała Kanada, a także m.in. Chile, Ekwador i Peru oraz graniczące z Wenezuelą Kolumbia i Brazylia.
Choć Wenezuela ma największe na świecie potwierdzone złoża ropy naftowej, stan jej gospodarki jest katastrofalny. To w głównej mierze efekt skrajnie lewicowej polityki Chaveza, który w ciągu czternastu lat swych rządów zwiększał rolę państwa w gospodarce, nacjonalizował przedsiębiorstwa, ograniczał rynek i pompował wydatki socjalne.
Chavez, który zmarł w 2014 roku, jeszcze za życia zdążył doprowadzić swój kraj do ruiny, ale namaszczony przez niego na następcę Nicolas Maduro postanowił kontynuować obrany kierunek polityki. Maduro, były kierowca autobusu, doprowadził obywateli Wenezueli do takiej nędzy, że musiał poprosić ONZ o pomoc humanitarną w postaci leków i żywności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl