Zachód chce rzucić gospodarkę Rosji na kolana. To kara za zbrojną napaść na Ukrainę oraz zbrodnie wojenne, których Rosjanie dopuszczają się na Ukraińcach. Zbierane są na to dowody. W międzyczasie trwają negocjacje pokojowe, ale też na reżim Putina (także bezpośrednio na jego zaplecze polityczne, oligarchiczne i wojskowe) nakładane są coraz dotkliwsze sankcje, które mają odciąć Kreml od funduszy na dalsze ataki.
Moskwa wymyśliła sposób na to, jak wymknąć się restrykcjom, które sprawiły m.in. krach rubla. Władimir Putin pod koniec marca podpisał dekret, nakazujący "nieprzyjaznym państwom" uiszczać płatność za gaz w rosyjskiej walucie, a nie np. w euro (jak stanowi większość umów). Konsekwencją za niesubordynację ma być zakręcenie kurka. Czyli pogłębienie kryzysu energetycznego w Europie i wzrost rachunków za energię.
Dekret wszedł w życie 1 kwietnia. Ale — jak podaje Reuters — gaz wciąż płynie. Chociaż państwa, które nałożyły na Rosję sankcje, zapowiedziały, że Putin nie dość, że łamie postanowienia umów, to jeszcze stosuje szantaż. - Wielka Brytania nie planuje płacić za rosyjski gaz w rublach - ogłosił m.in. rzecznik premiera Borisa Johnsona.
W piątek (1 kwietnia) rurociągi pracowały normalnie. Czy to, że kurka nie zakręcono, oznacza, że groźba Władimira Putina to gołosłowie? Cytowany przez Reutersa Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, przekonuje, że tak nie jest. Stwierdził, że z dekretu nie wynika, że dostawy zostaną zablokowane dokładnie 1 kwietnia.
Rosja grozi zakręceniem gazowego kurka. "Szantaż"
"Dmitrij Pieskow powiedział, że dekret nie będzie miał wpływu na dostawy, za które już zapłacono, a problem pojawi się dopiero w drugiej połowie miesiąca, gdy trzeba będzie dokonać nowych płatności" - informuje agencja Reutersa.
Odbiorcy, których reżim Putina uznał za "nieprzyjaznych", to: Stany Zjednoczone, państwa członkowskie Unii Europejskiej, Wielka Brytania, Japonia, Kanada, Norwegia, Singapur, Korea Południowa, Szwajcaria oraz Ukraina.
Zgodnie z podpisanym dekretem europejskie państwa powinny założyć konta w kontrolowanym przez państwo Gazprombanku. Za jego pośrednictwem mają następnie wymieniać walutę obcą na ruble, by rozliczyć się z Rosją za gaz.
Zachód przekonuje, że szantażowi — jak interpretuje dekret prezydenta Putina — nie ulegnie. Państwa zasiadające w radzie G7 jednogłośnie zapowiedziały, że w rublach płacić nie zamierzają. Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck dodał, że zawarte umowy są w mocy, a zaangażowane w nie przedsiębiorstwa dochowają wierności umowom.