Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Putin szykuje nową katastrofę. Polska oberwie rykoszetem

Podziel się:

Wycofanie się Rosji z umowy zbożowej oznacza, że ukraińskie zboże znów masowo będzie musiało być transportowane przez Europę, w tym również Polskę. Potrzeby są ogromne, a możliwości bardzo ograniczone.

Putin szykuje nową katastrofę. Polska oberwie rykoszetem
Putin dąży do wywołania kolejnego kryzysu. Polska dostanie rykoszetem? (Associated Press, East News, Pavel Bednyakov)

Umowa zbożowa upadła. Władimir Putin znów sięgnął po dobrze mu znane narzędzie nacisku. W poniedziałek Kreml wydał komunikat, że od tego dnia przestała obowiązywać umowa o eksporcie zboża ukraińskiego przez Morze Czarne. Wycofanie się Moskwy z porozumienia to działanie na wielu frontach jednocześnie i strategia, która może uruchomić kolejny wielki kryzys.

Decyzja ta może doprowadzić z jednej strony do głodu w biedniejszych rejonach świata, uruchomić kolejną falę uchodźców, ale też podbić ceny zbóż i wzmocnić nacisk na prowadzącą kontrofensywę Ukrainę. Plan zrodzony na Kremlu obejmuje Europę, a w niej Polskę będącą jedną z bram dla ukraińskiego zboża.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zboża nie można wywieźć, bo w portach leży węgiel. "Można było o tym myśleć od miesięcy"

Polska pod presją

- Jak się zachowamy w zaistniałej sytuacji? Nie ma tu dobrego wyjścia - zaznacza w rozmowie z money.pl Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG). Jak tłumaczy, niezwykle trudno jest jednocześnie zadbać o interesy polskich rolników i wspomagać Ukrainę.

Wyjaśnia jednocześnie, że o ustępstwach w sankcjach nałożonych na Rosję (czego domaga się Moskwa) mowy nie będzie. Tym samym będziemy musieli zaangażować się w pomoc w eksporcie ukraińskiego zboża. 

Wzrasta presja na eksport drogą lądową. Potrzeby wyrastają ogromne, a infrastruktura i możliwości techniczne są bardzo ograniczone. To potężne wyzwanie dla Polski i Europy. Zapowiedziano korytarze żywnościowe, inwestycje w spichlerze, niewiele się w tym względzie wydarzyło. Presja na ten kierunek będzie bardzo silna - mówi Jacek Piechota.

Resort rolnictwa na pytania money.pl zapewnił, że "Polska ściśle monitoruje obecną sytuację na rynku zbóż, również wobec wstrzymania porozumienia zbożowego".

Jednocześnie dynamiczny rozwój sytuacji sprawia, że wszelkiego rodzaju decyzje muszą być podejmowane z najwyższą ostrożnością. Informujemy, że Polska wraz z innymi krajami przyfrontowymi, Komisją Europejską oraz Ukrainą uczestniczy w posiedzeniach tzw. platformy koordynacyjnej. Nadrzędnym celem tego forum jest wspieranie Ukrainy w eksporcie produktów rolnych. W ramach spotkań platformy wymieniane są informacje z obszaru monitorowania przepływów handlowych, w tym tranzytu, potencjału produkcyjnego, dostępnej powierzchni magazynowej - poinformowało money.pl ministerstwo.

Przypomnijmy, że umowa zbożowa umożliwiła Ukrainie eksport ponad 32 mln ton kukurydzy, pszenicy i innych zbóż korytarzem morskim. 40 proc. ukraińskiego zboża trafiało do Europy, wywołując kryzys na lokalnych rynkach, w tym również w Polsce.

Przypomnijmy, że na mocy porozumień z Komisją Europejską Polska wprowadziła zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy. Jednak ograniczenie to potrwa do 15 września.

- Na nasz rynek jest zamknięty do połowy września. Oczywiście będą naciski, aby w zaistniałej sytuacji znieść te ograniczenia - komentuje w rozmowie z money.pl Mirosław Marciniak, ekspert InfoGrain.

Dlatego też prezes PUIG nie zazdrości rządowi sytuacji, w której się znalazł. - Z jednej strony potrzebne jest pomaganie Ukrainie, z drugiej wspieranie polskich rolników, a to wszystko na tle walki wyborczej - rozkłada ręce Jacek Piechota.

Premier Mateusz Morawiecki już we wtorek podczas konferencji prasowej w Brukseli stwierdził, że będzie chronił polski rynek. - Będziemy bardzo twardzi - podkreślił szef rządu. Szczegółów polskiego stanowiska w tej sprawie jednak nie zdradził.

W Polsce wciąż nadwyżka

Przez ostatnie miesiące Polska walczyła o opróżnienie magazynów przed nadchodzącymi żniwami, udrożnienie rynku i sprzedaż nadwyżki zboża. Jak przekonywał resort rolnictwa, od marca do maja z Polski wywieziono ponad 3 mln ton ziarna, a do końca czerwca miało być to już ponad 4,5 mln ton.

Jak informowaliśmy pod koniec czerwca w money.pl, problem nie został rozwiązany w pełni. - Część zboża zalega u rolników w stodołach, część u tzw. operatorów zewnętrznych, którzy skupują plony po żniwach i sprzedają firmom zajmującym się przetwórstwem - mówił nam były minister rolnictwa, poseł PSL Marek Sawicki.

Szef resortu rolnictwa Robert Teuls uspokaja. - Udało się nam opanować sytuację ze zbożem. Nie mamy już nadwyżek - mówił we wtorek.

Eksperci jednak ostrożnie podchodzą do deklaracji polityków. - Oby minister tylko się nie mylił – kwituje prezes PUIG.

Mirosław Marciniak ocenia z kolei, że sytuacja jest lepsza niż jeszcze parę miesięcy wcześniej, ale nie jest to zasługą rządu. - Jeżeli spojrzeć na dane za ostatnie cztery miesiące, to faktycznie dużą część zbóż udało się nam sprzedać. Wciąż jednak mamy nadwyżkę, ale jesteśmy ją w stanie zagospodarować. To nie minister rozwiązał problem, ale rynek - podkreśla.

Wzbiera kolejna fala

Nawet jeśli przyjąć, że kryzys został opanowany, to właśnie wzbiera kolejna fala. Według szacunków ukraińskiego resortu rolnictwa tegoroczne zbiory zbóż w Ukrainie wyniosą około 46 mln ton. To ponad dwa razy więcej niż potrzebuje nas wschodni sąsiad.

Jak wskazują eksperci, konieczne były zmiany systemowe, rozbudowa mocy przeładunkowych, portów i magazynów. Jednak zyskanego dzięki umowie z Putinem czasu Europa nie wykorzystała.

Po części przyznał to również we wtorek polski premier, który podkreślał, że konieczna jest budowa infrastruktury. - Andrzej Sadoś, stały przedstawiciel RP przy Unii Europejskiej, intensywnie pracuje z naszymi partnerami, aby pozyskać środki na budowę infrastruktury dla wywozu ukraińskiego zboża - tłumaczył Morawiecki. Zapewnił, że Polska pomoże UE w tranzycie, "w rozładowaniu tego ogólnoświatowego problemu, którym jest próba wywołania głodu przez Rosję".

Kłopot w tym, że transport lądowy ma swoje ograniczenia. Trzeba pamiętać, że w ten sposób przewozi się też paliwa czy węgiel, którego na jesieni będzie potrzeba więcej. Wąskim gardłem wciąż pozostają dodatkowo nasze porty. Mamy do dyspozycji właściwie trzy: Gdynię, Gdańsk oraz Szczecin-Świnoujście. Z tego specjalistyczne agroporty, służące do przeładunku żywności i nawozów, są jedynie w dwóch z nich, a ich przepustowość nie jest zbyt duża.

Część ukraińskiego zboża może być również eksportowana przez niemieckie porty w Hamburgu i Rostocku. Możliwości ma też litewska Kłajpeda oraz rumuński port czarnomorski w Konstancji. Według Mirosława Marciniaka to właśnie południe kontynentu będzie kierunkiem, którym będzie kanalizowana część nadwyżki zboża.

- Ukraina ma alternatywę w postaci w małych portów na Dunaju przy granicy z Rumunią. Tam pójdzie "główny strumień". W tym rejonie prowadzonych jest 12 inwestycji i można liczyć, że tam będzie największy odpływ – zaznacza.

Chodzi o ujście Bystre oraz rzeczne porty w miastach Izmaił i Reni. Ich wykorzystanie stało się możliwe dzięki odzyskaniu przez Ukraińców Wyspy Węży. Statki ze zbożem mogą płynąć poprzez rumuński kanał Sulina. Jak informował Reuters, już w ubiegłym roku tą drogą mogły przepływać cztery statki dziennie. Ukraina i Rumunią pracują jednak nad zwiększeniem tej przepustowości.

Uderzenie rykoszetem

Zdaniem Mirosława Marciniaka, zboże, którego Ukraina nie będzie mogła dostarczyć na rynki w Afryce czy Azji, będzie stanowiło konkurencję w Europie.

To już nie ma znaczenia, czy ukraińskie zboże wjedzie do Polski, czy zostanie przesłane tranzytem na Zachód. Istnieje niebezpieczeństwo, że zabierać będzie nam rynek zbytu, choćby na kukurydzę czy rzepak, poprzez konkurencję cenową - zauważa.

Jak podkreśla, Polska również jest krajem nadwyżkowym. - Mamy swojego zboża z nadmiarem, a potęguje go import ze Słowacji i Czech. W tej chwili to nie zalewanie polskiego rynku tanim zbożem z Ukrainy jest problemem. Niemcy, które są naszym głównym rynkiem zbytu, już zawiązują umowy bezpośrednio z Ukrainą, a Polska staje się krajem tranzytowym - zaznacza.

Według Jacka Piechoty wypowiedzenie umowy zbożowej przez Rosję ma doprowadzić do kolejnego kryzysu - w skali lokalnej i globalnej. - Brak ukraińskiego zboża na światowym rynkach wywoła dodatkowy problem w postaci głodu i migracji z krajów Afryki czy Azji do Europy - zaznacza.

Nic więc dziwnego, że decyzję Kremla skrytykował nie tylko Zachód, ale również pośrednicząca w negocjacjach Ankara, a nawet wspierający reżim Putina Pekin. - Liczę, że te naciski sprawią, że Putin szybko wróci do umowy zbożowej - konkluduje Mirosław Marciniak.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl