- Mamy w Polsce pewien kompleks. Zazwyczaj myślimy, że trawa jest bardziej zielona u sąsiada, później przekonujemy się, że tak nie jest i bardzo wiele na tym tracimy. I stąd moje przekonanie, że młodzi ludzie prędzej czy później stwierdzą, że jednak warto do Polski wrócić. Chociaż oczywiście, im więcej doświadczenia zdobędą poza Polską tym lepiej - mówi money.pl Beata Stelmach. Z prezes GE Polska i byłą wiceminister spraw zagranicznych rozmawialiśmy w trakcie organizowanej w Londynie przez studentów z Imperial College London oraz Boston Consulting Group konferencji Poland 2.0.
Joanna Skrzypiec, money.pl: "Ci studenci prędzej czy później przyjadą do Polski, wrócą, będą chcieli pracować dla polskiej gospodarki" to pani słowa. Skąd w pani tyle optymizmu i pewności?
Beata Stelmach, prezes GE Polska, była wiceminister spraw zagranicznych: To jest bardzo naturalne, wracamy tam, gdzie są nasze korzenie i nasze rodziny, mówimy tym samym językiem i mamy te same wartości. Posiadamy sentyment do kraju, w którym inaczej przyjmujemy zewnętrzne informacje, po swojemu rozumiemy dowcipy. Ale z drugiej strony mamy też potrzebę poszukiwania czegoś, co nas wzbogaci, pogłębi nasze doświadczenie. Przecież młodzi ludzie, którzy wyjeżdżają i studiują zagranicą, wybierają te uczelnie między innymi po to, aby poznać nowe środowisko, ale też zdobyć wykształcenie w nowych uwarunkowaniach, a to że mają szansę studiować na najlepszych uczelniach świata tylko pokazuje, że są ludźmi umiejącymi pokonać międzynarodową konkurencję.
Jako społeczeństwo adaptujemy się łatwo do nowych warunków i to dobrze, że młodzi ludzie decydują się na zdobywanie wykształcenia zagranicą, natomiast to jest krótko i średnioterminowa perspektywa. Planujemy długoterminową ścieżkę kariery, ale zastanawiamy się także, gdzie chcemy założyć swój dom, gdzie chcemy się osiedlić i czuć się bezpiecznie.
36% studiujących zagranicą Polaków chce po studiach wrócić do Polski
27% chciałoby założyć własną firmę [badanie Boston Consulting Group]
Jest jeszcze pytanie: co konkretnie nasz kraj może zaoferować dobrze wykształconym młodym Polakom? Czym ich tutaj przyciągnąć?
Dzisiaj polska gospodarka stwarza olbrzymie możliwości, bo jesteśmy cały czas krajem, który ma przed sobą wiele do zrobienia tak, aby zrównać się z krajami już rozwiniętymi. Młodzi, wykształceni zagranicą ludzie mogą wnieść entuzjazm, nieco inne myślenie, a jednocześnie uczestniczyć w bieżących przemianach.
A argument finansowy? Studiują zagranicą i tam zostają, żeby lepiej zarabiać.
Status materialny, czy chęć poprawy sytuacji materialnej determinuje podejmowane decyzje, temu ani nie można się dziwić, ani tego krytykować. Dzisiaj w Polsce, jeśli popatrzymy na PKB na jednego mieszkańca, to pozostajemy cały czas poniżej średniej unijnej, a więc z jednej strony to jest przestrzeń do nadrobienia, z drugiej - wokół są inne rynki bardziej atrakcyjne. Ale Polska jest dzisiaj członkiem jednolitego rynku europejskiego, w związku z tym obowiązujące standardy prawne są identyczne jak w Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Luksemburgu itd.
Coraz więcej mamy firm, które stają się międzynarodowe, bo polskie firmy dziś także poszukują ekspansji międzynarodowej, rynek lokalny staje się dla nich za mały. Z drugiej strony mamy również zagranicznych inwestorów, którzy delikatnie rozwijali swoją obecność jeszcze 15-20 lat temu, a dzisiaj tworzą centra kompetencyjne, które są centrami świadczącymi usługi na cały świat.
Ale o czym to świadczy?
O tym, że polscy pracownicy, których dzisiaj te firmy zatrudniają, nie tylko odpowiadają na oczekiwania, ale są też w stanie dostosować się do międzynarodowych, globalnych wyzwań czy do kultury korporacyjnej. To pokazuje, że nie jesteśmy mocno zamknięci, wręcz odwrotnie - jesteśmy otwarci i gotowi iść ze zmieniającym się światem. A skoro tak, to również polskie firmy, konkurujące o tych samych pracowników, wprowadzają mechanizmy do tego, aby o tych pracowników móc powalczyć.
My mamy w Polsce pewien kompleks. Zazwyczaj myślimy, że trawa jest bardziej zielona u sąsiada, później przekonujemy się, że tak nie jest i bardzo wiele na tym tracimy. I stąd moje przekonanie, że młodzi ludzie prędzej czy później stwierdzą, że jednak warto do Polski wrócić. Chociaż oczywiście, im więcej doświadczenia zdobędą poza Polską tym lepiej.
A na ile w tym wszystkim ważny jest dialog pomiędzy rządem, a biznesem, przedsiębiorcami? Pytam, bo część z tych studentów mówi nie tylko o powrocie do Polski, ale także o chęci założenia własnego biznesu już w kraju.
Taki dialog zawsze i wszędzie, na każdym rynku, jest niezbędny. Administracja rządowa musi umieć słuchać tego, czego biznes potrzebuje, ale też usłyszeć to, co podpowiada. Bez porozumienia i wspólnego wypracowywania strategii często bardzo trudno odpowiedzieć na wyzwania gospodarki.
Jeżeli mówimy o Polsce - mimo że ta nasza transformacja przyniosła bardzo wiele pozytywnych efektów, jeszcze się tak na dobrą sprawę nie zakończyła. Popatrzmy na sektor energetyczny - my cały czas musimy ponieść olbrzymie inwestycje, żeby ten sektor modernizować po to, żeby utrzymać konkurencyjność Polski na arenie międzynarodowej.
Czy to na pewno dobry moment, żeby wracać do kraju? Zaskakująco wiele pytań padło na tej konferencji o politykę.
Ryzyko polityczne występuje na całym świecie, ono zawsze jest brane pod uwagę przy każdych decyzjach, tych inwestycyjnych i tych wiążących się z podjęciem pracy, zaangażowaniem finansowym. Dzisiaj jesteśmy 26 lat po tym, gdy rozpoczęliśmy transformację, gospodarka jest silna, rozwija się. Propozycje nowego rządu w odniesieniu do gospodarki w wielu obszarach są obiecujące. Mam na myśli wsparcie dla innowacyjnych przedsięwzięć, dla start-upów, wykorzystanie środków unijnych po to, żeby wspierać nowe technologiczne pomysły. Jeśli młodzi ludzie mają dzisiaj pomysł, by zakładać własne firmy, to może powinni przyjrzeć się dokładniej wspomnianym obietnicom i znaleźć odpowiedź na pytanie: czy mogą na tym skorzystać.