Rząd pozytywnie zaliczył pierwszy test wiarygodności. Agencja ratingowa Fitch pod koniec marca utrzymała dotychczasową ocenę i perspektywy Polski, wystawiając siódmą ocenę w dwudziestostopniowej skali. A istniało zagrożenie, że rząd dostanie żółtą kartkę w związku z "piątką Kaczyńskiego", która będzie dużym obciążeniem dla finansów państwa.
Fitch swoją decyzją wystartował sztafetę. W piątek 12 kwietnia pałeczkę przejmie agencja S&P, a tydzień później Polskę oceni Moody's. Wszystko wskazuje na to, że żadna się nie wyłamie i postrzeganie naszego kraju przez inwestorów zagranicznych pozostanie na całkiem wysokim poziomie.
Dzięki utrzymaniu ratingu przez Fitch, przynajmniej w statystykach, nasz kraj pod względem wypłacalności jest postrzegany na tym samym poziomie co Hiszpania i wyżej niż Włochy czy Portugalia.
Obniżka perspektywy ratingu lub co gorsza samego rankingu oznaczałaby odpływ kapitału z polskiej giełdy, osłabienie złotego i wzrost kosztu pożyczania pieniędzy przez rząd. A tych w związku z obietnicami PiS potrzeba dużo. Ekonomiści jednak uspokajają.
Rating bez zmian... na razie
- Mocne dane makroekonomiczne ograniczają ryzyko obniżenia oceny kraju. Korekta w górę prognoz odnośnie PKB i inflacji będzie miała korzystne znaczenie z punktu widzenia dochodów budżetu, zmniejszając obciążenia wynikające z zapowiedzianego w lutym przez rząd pakietu fiskalnego. Niedawno Fitch podtrzymał swoją ocenę, a teraz zapewne zrobi to S&P - uważa Mirosław Budzicki, ekonomistka PKO BP.
"Biorąc pod uwagę to co agencje powiedziały przy okazji poprzednich przeglądów oraz brak jasności, jak rząd zamierza pogodzić wzrost wydatków z ograniczeniami wynikającymi z reguły wydatkowej, nie oczekujemy żadnych zmian oceny kredytowej już na tym etapie" - komentują ekonomiści Santandera.
Czytaj więcej: 13. emerytura, 500+. Rafalska o programach socjalnych PiS
Zaznaczają jednak, że może się to zmienić w dalszej części roku, jeśli stanie się jasne, że nie uda się sfinansować obietnic bez złamania reguły wydatkowej. Dodają, że w kwietniu Polska ma przesłać do Komisji Europejskiej aktualizację "Programu Konwergencji". Dokument ten powinien uwzględniać wpływ nowych wydatków na deficyt budżetowy. A nawet bez wprowadzenia "piątki Kaczyńskiego" mieliśmy jeden z najwyższych deficytów strukturalnych w UE.
Plus i minusy według agencji
Z dotychczasowych komunikatów agencji S&P wynika, że oprócz wzrostu deficytu negatywnie na ocenę Polski wpłynęłoby przede wszystkim pogorszenie konkurencyjności polskich firm.
Moody's, wśród czynników, które mogą negatywnie wpłynąć na rating, zwracał uwagę na groźbę pogorszenia klimatu inwestycyjnego, mogącego skutkować odpływem kapitału. Przy braku reform strukturalnych, prowadzących do blokowania innowacji, będzie to oznaczać obniżenie tempa rozwoju gospodarczego. Szczególnie w obliczu ryzyka mniejszych transferów z UE.
Wśród ważnych czynników dla ratingu są też te nie bezpośrednio ekonomiczne. Moody's dostrzegał już wcześniej utrzymujące się podziały społeczne i regionalne nierówności, które - jak podkreśla - wzmacniają ryzyko polityczne. Jest ono istotne także w kontekście wiarygodności kraju.
Eksperci S&P wymieniali dotychczas też kilka czynników, które będą pozytywnie wpływać na rating. Wśród nich wymieniają dalszy wzrost realnych dochodów oraz zmiany w systemie emerytalnym. Według nich wprowadzenie Pracowniczych Programów Kapitałowych (PPK) zwiększy prywatne oszczędności, redukując tym samym przyszłe zobowiązania Polski w związku z sytuacją demograficzną i malejącą liczbą osób w wieku produkcyjnym.
Moody's przygląda się uważnie systemowi świadczeń społecznych i reformom strukturalnym. Eksperci sugerowali dotychczas, że poprawa stabilności niesie potencjał utrzymania wysokiego wzrostu gospodarczego i większej wydajności pracy, co może w przyszłości skutkować podniesieniem ratingu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl