Szacowana przez MRPiPS stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w lipcu br. 5,2 proc. - podało ministerstwo pracy. To o 0,1 pkt. proc. niżej niż w czerwcu, 0,6 pkt. proc. niżej niż rok temu i nowy rekord czasu gospodarki rynkowej w Polsce. Przedtem tak niski wynik był w czasie, gdy ministrem pracy był jeszcze Jacek Kuroń, czyli we wrześniu 1990 r. i dopiero zaczynano zamykać nierentowne zakłady.
Teraz zakłady są już rentowne, a pracy nie może znaleźć według danych urzędów pracy zaledwie 869,3 tys. osób. To o 7,8 tys. mniej niż w czerwcu i zarazem o 92,5 tys. mniej niż rok temu. Rok do roku ubyła prawie jedna dziesiąta bezrobotnych.
Zobacz też: Inwestycje w Polsce mają ruszyć z kopyta. "Najwyższy czas wbijać łopatę"
To dane wstępne, które za niecałe dwa tygodnie zweryfikuje GUS. Ministerstwo chwali się, że rok temu w lipcu z rejestrów wykreślono 6,1 tys. osób, teraz o tysiąc siedemset więcej.
- Lipiec był kolejnym dobrym miesiącem na rynku pracy. Spadek liczby bezrobotnych odnotowaliśmy w 14 województwach, jednak najsilniejsze procentowe zanotowano w województwach: lubuskim - o 2,9 proc., śląskim - o 2,5 proc., oraz pomorskim i warmińsko-mazurskim - w obu o 1,4 proc. - informuje minister Bożena Borys-Szopa.
Większość z bezrobotnych nie ma już prawa do zasiłku, więc powinni chętnie podejmować pracę. W lipcu wzrosła liczba miejsc pracy zgłoszonych do urzędów pracy, więc kłopot powinien być mniejszy, bo pracodawcy biją się już często o pracownika. Według danych ministerstwa na chętnych czekało 118,6 tys. miejsc. To o 15,5 tys. oraz 15 proc. więcej niż w czerwcu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl