Nazwał restaurację Polski nie‑rząd, w menu kpiny z rządu. Właściciel: nie mam wyjścia

"Zioberko po krakowsku", "Straszydło po małopolsku" - takie dania można zamówić w nowej restauracji z Sosnowca. Właściciel tłumaczy, że jest pod ścianą, a do swojego biznesu dołożył już 180 tys. zł. "Himalaje hipokryzji" - odpowiada szef PFR Paweł Borys.

Restauracja liczy, że kontrowersje przyciągną klientów
Restauracja liczy, że kontrowersje przyciągną klientów
Źródło zdjęć: © Unsplash.com | Michael Browning
Mateusz Madejski

WYJAŚNIENIA OD REDAKCJI Po publikacji tekstu w social mediach prezes PFR Paweł Borys poinformował, że wbrew słowom Patryka Wiśniowskiego jego spółki otrzymały rządowe wsparcie dwukrotnie. Raz w maju zeszłego roku w wysokości 108 tys. zł oraz w styczniu 2021 roku z drugiej tarczy antykryzysowej 135 tys. zł. Dochowując należytej staranności informujemy o powyższym.
Mimo publikacji prezesa PFR przedsiębiorca w rozmowie z money.pl utrzymywał, że nie otrzymał pomocy finansowej od państwa w 2021 r. W poniedziałek wieczorem wiceprezes PRF Bartosz Marczuk poinformował, że firma Wiśniowskiego tego dnia otrzymała 135 tys. zł na wniosek złożony w piątek. Przedsiębiorca ostatecznie powiedział, że informacje o pomocy dostał - ale już po publikacji naszego tekstu.

Patryk Wiśniowski prowadził już restauracje, ale do biznesu musiał ostatnio głównie dokładać. - W czasie od pierwszego lockdownu, czyli od marca, było to 180 tys. zł - opowiada money.pl.

Jak twierdził w rozmowie z money.pl, pomocy z tarczy PFR nie dostał. - Pięciokrotnie mi odmawiano. Nie rozumiem dlaczego, bo nasze kody PKD powinny się zaklasyfikować - dodaje. Jak mówi, sytuacji nie rozumieją też jego prawnicy.

W sobotę pytania w sprawie odmów wysłaliśmy do PFR. Odpowiedzi opublikujemy po ich otrzymaniu.

Aby nie żegnać się biznesem gastronomicznym, postanowił dać sobie jeszcze jedną szansę. Teraz otworzył restaurację pod nową marką - Polski nie-rząd.

Większa pomoc dla przedsiębiorców. Gowin: zarówno tarcza branżowa, jak i finansowa - rozszerzone

Nie ukrywa, że kontrowersje mają przyciągnąć nowych klientów. Dlatego nazwy głównych dań nawiązują do nazwisk polityków obozu rządzącego. Na przykład do Beaty Szydło, Patryka Jakiego czy Łukasza Szumowskiego.

Natomiast rosół w restauracji nazywa się "Pincet plus", a żurek - "Trzynastka". Jest też na przykład sałatka "Bor jedzie".

Czas do czerwca

Jak mówi Wiśniowski, z nowymi pomysłami przychodzą klienci. To oni wymyślili, by cola nazywała się w restauracji "Podatek cukrowy".

Restaurator mówi, że daje sobie czas do czerwca - taki okres powinien pokazać, czy firmie uda się odbić.

Przedsiębiorca ma również inne pomysły. Jak mówi money.pl, rozważa organizację zbiórki w internecie.

Mimo rozżalenia na rząd nie zamierza jednak dołączać się do buntu przedsiębiorców. Restauracja wydaje wyłącznie dania na wynos oraz z dowozem. Można je zamówić w Sosnowcu, ale i w kilku innych miastach, między innymi w Katowicach.

Źródło artykułu:money.pl
restauracjasosnowieclockdown

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (53)