Szef resortu rozwoju był pytany w Radiowej Jedynce w poniedziałek o obawy polskich rolników w związku z trafiającym do Polski ukraińskim zbożem.
W odpowiedzi Buda stwierdził, że "nie było masowego zamawiania zboża z Ukrainy" i "nie ma zalewania rynku polskiego ukraińskim zbożem". - My pomagamy tylko w logistyce, jesteśmy pośrednikami — podkreślił przedstawiciel rządu.
Jak tłumaczył minister rozwoju, zboże z Ukrainy, które będzie przejeżdżało przez Polskę, było zakontraktowane jeszcze przed wybuchem wojny.
- Najczęściej była to kontraktacja zimowa, a teraz musi to zboże trafić do krajów docelowych, żeby po pierwsze nie doprowadzić do dramatycznej sytuacji żywnościowej, po drugie, żeby Ukraina wywiązała się z kontraktów, bo inaczej grozi jej kara wynikająca z ich niedotrzymania — zaznaczył minister Buda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W połowie czerwca został powołany międzyresortowy zespół, którego celem jest usprawnienie przepływu towarów — w szczególności zboża — z Ukrainy przez Polskę do innych krajów. Szefem zespołu został wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Według szefa resortu rolnictwa "realna kwota" ukraińskiego zboża przewożonego przez Polskę ma wynieść 1-1,5 mln ton miesięcznie.
Prezydent USA Joe Biden zapowiedział ulokowanie przy granicach Ukrainy, w tym w Polsce, tymczasowych silosów, które pozwolą na eksport ukraińskiego zboża drogą lądową w związku z zablokowaniem portów czarnomorskich. Zastrzegł jednak, że będzie to wymagać czasu.