Eurostat, czyli unijny odpowiednik GUS, podsumował wyniki sprzedaży detalicznej, która obrazuje m.in. skalę odbicia w konsumpcji po opanowaniu pandemii. W przypadku niektórych krajów jest imponująca.
Jak wypadła Polska? Nieco powyżej średniej, ale są lepsi. Sprzedaż w naszym kraju w maju wzrosła o 6,1 proc. w porównaniu z kwietniem i o 10,7 proc. względem analogicznego okresu poprzedniego roku.
Średnio w UE miesięczna dynamika wzrostu była na poziomie 4,6 proc., a roczna wyniosła 9,2 proc.
W przeciwieństwie do danych o bezrobociu czy produkcji przemysłowej, w przypadku sprzedaży detalicznej Polsce daleko do najlepszych. W Holandii i Francji miesięcznie sprzedaż rośnie o ponad 9 proc., a w skali roku w Irlandii, Bułgarii czy na Malcie zwyżki przekraczają 20 proc. Są więc ponad dwukrotnie większe.
Wypadamy za to zdecydowanie lepiej niż wiele krajów, które są znacznie bogatsze. Mowa m.in. Danii, Finlandii czy Austrii. Ciekawym przypadkiem są też Niemcy. To jedyny kraj w zestawieniu, który odnotował w rok minimalny, ale jednak spadek sprzedaży detalicznej (o 0,9 proc.).
Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt najnowszych danych Eurostatu. Unijni urzędnicy pokazują wyraźnie gorsze statystyki dla Polski niż GUS. Przypomnijmy, że rodzima instytucja dwa tygodnie temu oszacowała miesięczny wzrost sprzedaży detalicznej na 8,4 proc. i roczny na 19,1 proc. - wyraźnie wyżej.
Różnice wynikają z metodologii obliczeń. Podobnie duże odchylenia w statystykach zdarzają się np. przy inflacji czy bezrobociu.