Coś niepokojącego dzieje się z naszymi wynagrodzeniami. Nie wygląda to dobrze
Gdy inflacja dalej rośnie, wzrost wynagrodzeń i gospodarka hamują – taki obraz wyłania się z danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny we wtorek. Jak zauważa ekonomista z Banku Pekao Aleksandra Beśka, siła nabywcza Polaków obniża się, a wkrótce spadnie też popyt konsumpcyjny. Z kolei Rafał Benecki z ING zauważa, że po bardzo udanym pod tym względem początku roku, nastąpiło hamowanie popytu na pracę w wielu obszarach gospodarki, a spadek realnych wynagrodzeń będzie widoczny także w 2023 r.
We wtorek poznaliśmy m.in.:
- dane o średnim wynagrodzeniu, które w październiku 2022 r. wyniosło 6687,92 zł brutto i wzrosło 13 proc. rok do roku przy wzroście zatrudnienia 2,4 proc.
- inflacji producenckiej (22,9 proc. rok do roku)
- dynamice produkcji przemysłowej, która wzrosła 6,8 proc. w ujęciu rok do roku, ale w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 0,7 proc.
Pekao: spadek realnych wynagrodzeń jeszcze się pogłębi
Jak zauważa w swoim komentarzu Aleksandra Beśka z Pekao, dzisiejsze dane z rynku pracy potwierdzają oczekiwania analityków, że gorsza koniunktura będzie przekładać się głównie na wyhamowanie dynamiki wynagrodzeń, ale zatrudnienie oraz stopa bezrobocia będą bardziej odporne na pogarszającą się sytuację w gospodarce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co po tarczy? Zamrożenie cen to jeden z pomysłów. "Bez tego inflacja przekroczy 20 proc."
Oczekiwania płacowe na pewno podbija bardzo wysoka inflacja (17,9 proc. r/r w październiku), ale pracodawcy z powodu słabnącej koniunktury nie są w stanie w pełni ich realizować. W rezultacie podwyżki w coraz mniejszym stopniu rekompensują wzrost kosztów życia.
Jak podkreśla ekspertka, w październiku wynagrodzenia w ujęciu realnym spadły o 5 proc. r/r. Pekao prognozuje, że ta sytuacja jeszcze się pogorszy i wraz z obniżaniem się inflacji po lutym 2023 r. wyraźnie zacznie wyhamowywać również dynamika wynagrodzeń. Tym samym przez cały 2023 r. będziemy mieli do czynienia ze spadkiem realnych wynagrodzeń w gospodarce, a w kulminacyjnym momencie osiągnie on około 10 proc. r/r.
ING: przełom roku będzie słaby, ale 2023 r. "nie tak fatalny"
"Popyt na pracę pozostaje mocny mimo symptomów spowolnienia w części sektorów, np. budownictwie" – zauważa z kolei Rafał Benecki, główny ekonomista ING. W jego ocenie widać jednak, że po bardzo udanym 2022 r., popyt na pracę hamuje w wielu obszarach gospodarki. W przetwórstwie przemysłowym od stycznia ubyło aż 7000 etatów.
Jak podkreśla ekspert, w ujęciu realnym płace spadają prawie nieprzerwanie od kwietnia 2022 r. i najprawdopodobniej nie zmieni się to także w 2023 r. Już obecnie skutkuje to osłabieniem popytu konsumpcyjnego, szczególnie na dobra trwałe. To z kolei jeden z kluczowych powodów, że zespół ekonomistów ING prognozuje spowolnienia wzrostu PKB w 2023 r. "Przemysł wchodzi w fazę wyraźnego spowolnienia, a październik mógł być ostatnim miesiącem znaczącego wzrostu produkcji w ujęciu rocznym" – ocenia ING.
Przełom 2022-2023 ma być dla polskiej gospodarki słaby, ale ogólnie 2023 r. "nie powinien być tak fatalny, jak wskazują najbardziej pesymistyczne oczekiwania", m.in. ze względu na pozytywne sygnały płynące z naszego bezpośredniego otoczenia gospodarczego. Szczyt inflacji producenckiej (PPI) mamy prawdopodobnie za sobą, ale proces przerzucania kosztów na klienta jest – w ocenie Beneckiego – daleki od zakończenia.