SES oraz Intelsat stały się gigantami wraz z rozwojem telewizji satelitarnej. Problem firm polega jednak na tym, że technologia poszła dużo do przodu, a konkurencja zaczęła korzystać z satelitów, które latają dużo niżej niż urządzenia luksemburskich firm. Dają dzięki temu np. szerokopasmowy internet o niskich opóźnieniach. Przykładem jest SpaceX Elona Muska.
Dwaj dawni giganci znów chcą mocniej zaistnieć na rynku. Ze względów finansowych nie mogą jednak tego zrobić w pojedynkę. Dlatego, po wieloletniej rywalizacji, chcę połączyć siły i przeprowadzić fuzję - poinformował Bloomberg.
Wartość nowego konkurenta Elona Muska, jak podała agencja, przekraczałyby 10 mld dolarów. Gigant byłby największą europejską firmą satelitarną. W rękach miałby 40 proc. światowego rynku stacjonarnych usług satelitarnych oraz 90 proc. amerykańskich usług nadawczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Elon Musk będzie miał czas na reakcję
Droga do fuzji nie będzie jednak łatwa i przyjemna. Zwłaszcza ze względu na możliwe rozmiary połączonej firmy. Alexander Peterc, analityk Societe Generalne, szacuje, że formalności ze względu na kontrole antymonopolowe różnych instytucji trwałyby kilka lat. A konkurencja nie śpi.
Peterc w komentarzu dla Bloomberga stwierdził, że czas potrzebny na dopięcie fuzji m.in. SpaceX, Amazon i OneWeb wykorzystałyby do wysłania kolejnych satelitów na niską orbitę Ziemi. Ta przewaga byłaby już nie do odrobienia przez fuzję SES i Intelsat.
Czy zatem Luksemburczycy są bez szans? Nie do końca. Eksperci twierdzą jednak, że firmy musiałyby zaproponować zupełnie coś nowego na rynku, czyli zrobić ucieczkę do przodu.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.