Dzięki manualnej skrzyni biegów i zwinnemu prowadzeniu to "małe Ferrari" daje się we znaki Porsche Cayman 718 - uważa Bloomberg. Chodzi o Lotusa Emirę 2024 z silnikiem V6, który jest ostatnim spalinowym modelem Lotusa.
"Dzięki precyzyjnemu prowadzeniu i stylistyce supersamochodu wyglądającego na znacznie droższy niż jego cena 105,4 tys. dol. Emira zapewnia przejmujące pożegnalne przedstawienie" - czytamy w Bloombergu.
Lotus Emira to samochód, który ma podbić serca tradycyjnych fanów motoryzacji, którzy nie chcą jeździć rozpychającymi się wszędzie SUV-ami czy elektrykami.
"Supermodne auto"
W opinii Bloomberga Emira mająca silnik o mocy 400 koni ma prezentować się znacznie lepiej od Evory GT, który produkowano do 2021 r.
"Evora GT wygląda jak zabawka wycięta z tego samego materiału, jak sportowe samochody za mniej niż 70 tys. dol. np. Toyota Supra i Alfa Romeo 4C" - czytamy.
Autor zwraca uwagę, że w Emirze nie ma zbyt wiele miejsca na stopy od strony kierowcy. To ma być ukłon w stronę Ferrari z lat 70., gdy wsiadając do samochodu, zakładało się po prostu zajmujące mniej miejsca sportowe buty. Nie do pomyślenia również było picie kawy w samochodzie.
Ponadto Emira ma być, jak na sportowe auto bardzo wygodna. Dziennikarz, który przez 24 godziny dysponował samochodem na ulicach Los Angeles, podkreśla, że "jego kręgosłup oraz biodra "nie były narażone na wstrząsy na każdym wyboju".
Chwali też manualną skrzynię biegów, co dla Amerykanów, korzystających na potęgę z automatów nie jest takie oczywiste. Prędkość maksymalna w Emirze ma dochodzić do 289 km/h, a do "setki" rozpędza się w 4,2 s. Oba te parametry mają być lepsze od najbliższego konkurenta, Porsche 718 Cayman (prędkość maksymalna 273 km/h oraz 4,9 s do "setki").