Politycy Prawa i Sprawiedliwości grzmią o "aferze wiatrakowej" po tym, jak grupa posłów z Polski 2050, PSL i KO złożyła w Sejmie projekt nowelizacji ustawy dotyczącej wsparcia odbiorców energii, w którym - oprócz rozwiązań chroniących Polaków przed wzrostem rachunków za energię - zapisała m.in. liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych.
Projekt zakłada m.in., że minimalna odległość wiatraków od domów będzie uzależniona od tego, jaki hałas emitują. Pojawiły się interpretacje sugerujące, że nowe prawo pozwoli wywłaszczać właścicieli domów w celu budowy farm wiatrowych, a elektrownie będą stawiane niemal w samych parkach narodowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera wiatrakowa w Polsce?
Jak zauważa "Politico", to próba wycofania się z wieloletniej polityki prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość, które w dużej mierze zamroziło rozwój lądowej energetyki wiatrowej w Polsce. Jednak propozycja ustawy łagodzącej przepisy dotyczące farm wiatrowych zamieniła się nagle - pisze portal - w "bałagan legislacyjny".
Sposób, w jaki to zrobiono, naraził partie szykujące się do przejęcia władzy na zarzut, że podważają swoje obietnice z kampanii wyborczej. Obiecywały one bowiem zmianę "kultury legislacyjnej" i odejście od stosowanych wielokrotnie przez PiS tzw. wrzutek lub poprawek niezwiązanych z głównym tematem projektu ustawy - czytamy.
"Politico" zwraca uwagę, że ruch nowej koalicji może być "sztuczką" mającą na celu "przechytrzenie prezydenta Andrzeja Dudy, niezłomnego sojusznika PiS, który mógłby zawetować zliberalizowane przepisy dotyczące energetyki wiatrowej".
"Nie ma żadnej afery"
- Nie ma żadnej afery - przekonywała posłanka i wiceprzewodnicząca Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska w rozmowie z money.pl. Przyznała jednak, że będą potrzebne poprawki do zgłoszonego projektu, które usuną wątpliwości co do intencji autorów. I zapowiedziała, że na poniedziałek zaplanowane zostały dalsze prace nad ustawą.
W sprawę zaangażowali się bezpośrednio przewodniczący KO i lider opozycyjnej większości Donald Tusk oraz marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Obaj zapewniali, że w przepisach dotyczących budowy wiatraków nie znajdzie się "żadne zdanie, które w najmniejszych stopniu budzi wątpliwości czy emocje".
Jednym z zarzutów, które stawiają projektowi jego przeciwnicy, jest też groźba wywłaszczania właścicieli domów. Między innymi do tej kwestii odniósł się podczas piątkowej konferencji prasowej Donald Tusk. Zapewnił on, że wszelkie nieprecyzyjne sformułowania zostaną usunięte, aby nie mogły być "złośliwie interpretowane".