Jakie zasady będą obowiązywać w Sylwestra? Czy dozwolona będzie sprzedaż i puszczanie fajerwerków? Te pytania zadaje sobie każdy w branży.
- Pamiętamy sytuację z Wszystkich Świętych, gdy rząd w ostatniej chwili zamknął cmentarze, a sprzedawcy zostali ze zniczami, których nie było jak sprzedawać - mówi money.pl Marta Smolińska z Fundacji Rozwoju i Edukacji Pirotechnicznej.
Czego firmy obawiają się najbardziej? Odgórny zakaz puszczania fajerwerków jest raczej wątpliwy. Producenci natomiast nie wykluczają, że rząd nagle zakaże ich sprzedaży. Tak się stało niedawno w Niemczech. Rząd w Berlinie długo zapewniał branżę, że zakazu nie będzie. Jednak ostatecznie zakaz wprowadzono - co wynika z decyzji o krajowym lockdownie w tym kraju.
Czytaj też: Będą nowe obostrzenia? Rząd rozważa
Szefowa jednej z największych firm produkujących fajerwerki obawia się natomiast zamknięcia sklepów specjalistycznych. - Tam sprzedawane są fajerwerki dla tych bardziej wymagających klientów. Do dyskontów czy supermarketów trafią fajerwerki, ale niekoniecznie od polskich firm - mówi money.pl Aneta Siwarga z firmy Triplex.
Na ten moment rząd zakazu używania czy sprzedaży fajerwerków nie planuje. Takie zapewnienia przynajmniej dostała Fundacja Rozwoju i Edukacji Pirotechnicznej. Jednak przedstawiciele branży mówią, że i tak "wstrzymają oddech do ostatnich godzin przed Sylwestrem".
Bo ostatnie dni roku to dla branży okres żniw. A w tym roku te żniwa będą niezbędne, by przetrwać.
"Rok bez dochodów"
- Przez cały rok nie odbyło się wiele najważniejszych dla naszej branży imprez – eventów czy ślubów. Tymczasem dla firm, takich jak nasza, właściwie nie ma pomocy z tarcz. Czujemy się tu po prostu wykluczeni - mówi Aneta Siwarga.
Jak dodaje, przez cały rok firma właściwie nie miała dochodów. Okres sylwestrowy mógłby być dla branży ratunkiem. Są jednak obawy, że w tym roku może być wręcz gwoździem do trumny.
- Przygotowanie do sezonu sylwestrowego to dla nas 1,5 roku pracy. Trzeba zaplanować produkcję, złożyć zamówienia, wykonać badania produktów, uzyskać certyfikaty przygotować logistykę, sprzedaż. Te 1,5 roku przygotowań może pójść na marne w 1,5 tygodnia - obawia się Aneta Siwarga.
- Nie zwolniłam nikogo przez ten rok, nie mogłam zostawić swoich pracowników na lodzie. Ze względu na skalę działania i 30 lat w branży, mieliśmy zapas gotówki. Natomiast co do najbliższej przyszłości, jestem pełna obaw. Wiele firm z branży tego po prostu nie wytrzyma - dodaje.
Marta Smolińska z Fundacji Rozwoju i Edukacji Pirotechnicznej uważa, że jeśli większych ograniczeń nie będzie, Polacy, jak co roku, chętnie będą kupować fajerwerki. - Nie spodziewamy się, by sprzedaż niższa niż na przykład w roku ubiegłym - mówi.
Przedstawiciele branży przywołują przykład tegorocznego Święta Niepodległości w USA. Firmy handlujące fajerwerkami notowały nierzadko kilkusetprocentowe wzrosty. Branża to tłumaczy tym, że ludzie pragną choć na chwilę móc świętować i zapomnieć o ciężkiej, pandemicznej rzeczywistości.
"Widać grudniowy ruch"
O tym, że Polacy chcą świętować puszczając fajerwerki, zdaniem branży świadczy grudniowy ruch w sklepach. Zazwyczaj Polacy kupują fajerwerki już po świętach. Tym razem klienci pytali o nie już na początku grudnia.
Marta Smolińska tłumaczy to tym, że niektórzy klienci obawiają się właśnie zakazu sprzedaży fajerwerków pod koniec miesiąca, tuż przed sylwestrowymi imprezami.
Głośnie petardy są jednak na cenzurowanym od dłuższego czasu. Ich przeciwnicy mówią, że hałas powoduje olbrzymi stres wśród dzieci czy zwierząt. Już w zeszłym roku wiele dużych miast z nich zrezygnowało - zastępując fajerwerki pokazami laserów czy dronów.
W tym roku tym bardziej dużych miejskich pokazów nie należy się spodziewać. Są jednak wyjątki. Zielona Góra zorganizuje duży 7-minutowy pokaz w Sylwestra.
Pokaz ma w założeniu zachęcić mieszkańców, by świętowali koniec roku w domu. - Zachęcamy, by wyjść na balkon czy oglądać pokaz z okien - mówi Agata Miedzińska, organizatorka wydarzenia. Fajerwerki będą puszczane ze Wzgórz Winnych - a to miejsce doskonale widoczne z większości punktów miasta.
Miedzińska jednak przyznaje - chodzi też o pomoc dla branży fajerwerkowej, która przeżywa trudne chwile. Pokaz ma kosztować miasto 28 tys. zł.
Ze światowych rankingów wynika, że Polska importuje rocznie fajerwerki za 54 mln dol. - a to plasuje nasz kraj w światowej czołówce. Również jesteśmy silni jeśli chodzi o eksport fajerwerków - to przynosi nam rocznie ok. 17 mln dol.