Nie sam sobie i nie tylko sobie - ripostowała Inspekcja po publikacji. Jednak, jak podaje Interia, sprawą zainteresowały się władze PiS. W piątek (12 września) inspektor po rozmowie z wicemarszałkiem Ryszardem Terleckim zrezygnował ze stanowiska.
Od momentu objęcia urzędu w 2017 roku Łyszczek miał przyznać sobie blisko 139 tys. złotych w formie nagród.
Po publikacji portalu rzecznik prasowy PIP tłumaczył, że minister nie decyduje o przyznawaniu nagród dla samego siebie. Decyzje w sprawie nagrody dla Głównego Inspektora Pracy miało podjąć kolegium GIP na posiedzeniu, w którym nie brał on udziału.
"W 2019 roku przeciętna kwota nagród przyznanych członkom kierownictwa Państwowej Inspekcji Pracy wyniosła ok. 50 tys. zł" - czytamy w oświadczeniu PIP.
"W 2020 roku Główny Inspektor Pracy przyznał swoim trzem zastępcom nagrody w łącznej kwocie ok. 47 tys. zł (przeciętnie ok. 15,6 tys. zł)" - czytamy dalej.
Wiesław Łyszczek próbował się bronić, że to nie on decydował o nagrodach dla siebie, a Kolegium GIP. Jednak jak zauważa Interia, w skład tego ostatniego wchodzą m.in. zastępcy ustępującego szefa PIP. Łyszczek nagrodził najpierw swoich kolegów, a kilka tygodni później oni, jako członkowie Kolegium GIP, wydali opinię, żeby wypłacić pieniądze dla szefa Państwowej Inspekcji Pracy.