Szkoła przekazała laptopy dzieciom. Odnalazły się w lombardach

Uczennica z lubuskiego Kożuchowa dostała od szkoły komputer, ale i tak nie logowała się na zajęciach. Dyrektor placówki postanowił zbadać sprawę. - To, co odkryłem, było i szokujące, i po prostu smutne - mówi w rozmowie z money.pl.

Laptopy miały służyć dzieciom, ale "odnalazły" się w lombardach
Laptopy miały służyć dzieciom, ale "odnalazły" się w lombardach
Źródło zdjęć: © Facebook, WP | Mateusz Madejski
Mateusz Madejski

- Czuję rozczarowanie i bezsilność - nie ukrywa Arkadiusz Sidor, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kożuchowie.

Szkoła przekazała pewien czas temu 42 komputery dla dzieci, których rodziny miały problemy z kupieniem takiego sprzętu. Laptopy były wypożyczone na czas pandemii, gdy zajęcia odbywają się w większości zdalnie. - Zauważyliśmy jednak, że jedna z uczennic, która miała taki laptop, nie logowała się na lekcje - opowiada dyrektor placówki w rozmowie z money.pl. Jak dodaje, przez około dwa tygodnie próbował się skontaktować z rodzicami dziewczynki i wyjaśnić sprawę. Bezskutecznie.

Szkolne komputery w lombardzie

- Poszedłem na policję. Ta znalazła naszego laptopa w jednym z lombardów. Nie był to jednak ten, którego szukaliśmy - mówi. Wkrótce okazało się, że w okolicznych lombardach znajdują się aż trzy komputery z kożuchowskiej szkoły. Jak dodaje dyrektor, wszystkie trzy laptopy zostały wypożyczone innym rodzinom.

Powrót do szkół. Prof. Krzysztof Simon o terminie decyzji. "Trzeba to zrobić"

Sprzęt, dzięki policji, został już odzyskany. Sierżant sztabowy Justyna Sęczkowska z lokalnej policji informuje nas, że jedna matka już usłyszała zarzuty i grozi jej nawet 8 lat więzienia. Pozostali rodzice dopiero mają być przesłuchiwani.

Z naszych informacji wynika, że wszystkie trzy rodziny miały kłopoty finansowe i otrzymywały pomoc z opieki społecznej. I właśnie "trudną sytuacją materialną" rodzice mieli tłumaczyć swoje czyny.

- Może to pokazywać dramatyczną sytuację materialną tych rodzin, ale takie działanie to po prostu robienie krzywdy dzieciom - komentuje dr Joanna Śmigielska z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. Podkreśla, że jest zaskoczona postawą rodziców, którzy zastawiają wypożyczone ze szkoły komputery.

- Ta sytuacja niestety pokazuje myślenie jakiejś części naszego społeczeństwa. Niedużej części, ale jednak występującej. To jest podejście, że jak nadarza się jakaś "okazja", to można po prostu z niej skorzystać, bez żadnego myślenia o konsekwencjach - dodaje ekspertka z Uniwersytetu Warszawskiego.

"Granica została przekroczona"

- Jestem zszokowany całą sytuacją. Myślałem, że ta granica jednak nie zostanie przekroczona - mówi z kolei dyrektor Sidor. Co z uczniami? Radzą sobie - dodaje smutno - pewnie na komórkach, co znacznie wpływa na jakość edukacji - brak interakcji, np. przy zadaniach domowych czy sprawdzianach.

Zamieszanie odczują także inni rodzice. - Teraz będę musiał poprosić pozostałe rodziny, które korzystają ze szkolnych laptopów, by przyszły do szkoły – oczywiście w pełnym reżimie sanitarnym – i pokazały laptopy. To bardzo smutne, że muszę to robić. Jednak nie widzę innego rozwiązania - mówi money.pl dyrektor szkoły.

Dyrektor podkreśla, że szkolne laptopy bardzo łatwo było zidentyfikować. - Były przez nas oznaczone niezmywalnym markerem - mówi. I dodaje, że ma trochę żalu do właścicieli lombardów, że nie zweryfikowali, skąd pochodzi sprzęt.

ZNP nie ma niepokojących sygnałów

Od początku pandemii tysiące laptopów trafiły do dzieci w wieku szkolnym. Częściowo takie projekty finansował rząd, częściowo samorządy czy niezależne organizacje. Szkoły również wypożyczały uczniom swoje komputery - tak zrobiła placówka w Kożuchowie.

Czy podobne sytuacje zdarzają się i w innych częściach kraju? - Słyszeliśmy o tej sytuacji, mamy nadzieję, że to incydentalny przypadek - mówi money.pl rzeczniczka resortu edukacji i nauki Anna Ostrowska.

- Przy tej okazji warto podkreślić, że od początku pandemii dbamy o to, aby każde dziecko miało możliwość uczenia się online. Przekazaliśmy duże środki finansowe na zakup sprzętu, takie działania prowadziły również inne instytucje - dodaje rzeczniczka ministerstwa.

Rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego jest zaskoczona sprawą. - Nie dostawaliśmy żadnych informacji o podobnych sytuacjach. Ani od szkół, ani od nauczycieli, ani od samorządów - mówi money.pl Magdalena Kaszulanis.

Źródło artykułu:money.pl
szkołakomputerynauka zdalna

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (647)