W ubiegłym roku wielokrotnie opisywaliśmy problemy użytkowników fotowoltaiki i pomp ciepła. Nasi czytelnicy skarżyli się na gigantyczne rachunki i chaos w systemie rozliczeń. Jedni dostawali faktury za prąd na kilka tysięcy, inni płacili po kilkaset złotych. Mówili, że czują się oszukani.
Głównym źródłem całego zamieszania była zmiana zasad rozliczeń. Od kwietnia 2022 r. obowiązuje powszechnie krytykowany net-billing, który zastąpił systemem opustów (net-metering). Zgodnie z nim właściciele fotowoltaiki kupują prąd po cenach detalicznych, a sprzedają po hurtowych. W praktyce, gdy ceny na giełdzie spadają, nie zarabiają za dostarczany prąd (więcej o tym piszemy tutaj). Mogą więc bardzo długo czekać na zwrot całej inwestycji. Dodatkowo często muszą jeszcze dokupować energię, bo produkcja prądu ze słońca jest za mała - szczególnie zimą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szykują się duże zmiany w fotowoltaice
W ubiegłym roku pojawił się pomysł, dzięki któremu problem ma zniknąć. Propozycja ogłoszona została w trakcie kampanii wyborczej. Zgodnie z pomysłem polityków Koalicji Obywatelskiej dla osób, które rozliczają się według net-billingu, zostałyby wprowadzone minimalne gwarantowane ceny za prąd.
Dodatkowo zaproponowano wsparcie dla osób, których nie stać na montaż fotowoltaiki mimo rządowych dopłat. Mogłyby one zaciągnąć na ten cel oprocentowaną na 0 proc. pożyczkę. Politycy w kampanii wyborczej nie zapomnieli także o właścicielach pomp ciepła. Ich sytuację miałoby poprawić wprowadzenie specjalnych taryf.
Która z tych propozycji ma szansę wejść w życie w tym roku? Biuro prasowe Ministerstwa Klimatu i Środowiska, do którego skierowaliśmy pytanie, odpowiedziało, że dostaniemy "odpowiedź tak szybko, jak to możliwe".
- Szansa na wejście w życie gwarantowanej ceny minimalnej jest bardzo wysoka - mówi jednak money.pl Robert Tomaszewski, szef działu energetycznego Polityki Insight. Dodaje, że można się spodziewać, że prosumenci będą wywierać presję na rządzących.
Nasz rozmówca przypomina także, że w lipcu wchodzą w życie taryfy dynamiczne (dzięki nim będzie możliwe wprowadzenie zmagazynowanej energii do sieci w godzinach, gdy będzie ona najdroższa).
Tym bardziej może to skłonić rządzących do wprowadzenia ceny minimalnej dla odkupu energii od prosumentów. Będzie to także ukłon w stronę kilkuset tysięcy gospodarstw domowych, które zamontowały fotowoltaikę po kwietniu 2022 r. - mówi Robert Tomaszewski.
Ekspert uważa, że jeżeli nie dojdzie do jakichś niespodziewanych zdarzeń na rynku energii, to rząd wyśle "czytelny sygnał, jeszcze przed wprowadzeniem taryf dynamicznych w połowie roku".
Branża fotowoltaiczna ma dość
Dla sektora fotowoltaiki minimalna cena odkupu energii jest dziś priorytetem.
Ta zmiana na pewno wprowadzi przewidywalność. Dzisiaj jest duża nierównowaga w traktowaniu inwestorów na rynku fotowoltaiki. Większe firmy mają gwarancję ceny sprzedawanego prądu. Indywidualni prosumenci nie dostali jednak takiej szansy - mówi Maciej Borowiak, prezes zarządu Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV.
Dodaje, że dziś wiele osób, które decydują się na montaż fotowoltaiki, robi to z własnych środków. Jak przekonuje, powinni oni mieć pewność, że inwestycja zwróci im się np. w przeciągu siedmiu lub ośmiu lat.
Kolejną jego zdaniem ważną kwestią jest zmiana sposobu rozliczeń prosumentów z firmami energetycznymi. W money.pl wielokrotnie opisywaliśmy przykłady dotyczące braku informowania prosumentów o wprowadzanych zmianach w metodzie rozliczenia nadwyżki energii.
Problem jest na tyle powszechny, że Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej Polska PV pod koniec ubiegłego roku zdecydowało się napisać w tej sprawie do UOKiK, URE, Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a także do zarządów takich firm jak Tauron, Energa, Enea oraz PGE.
Opłaty prognozowane sięgają nawet kilkunastu tys. złotych
Przedstawiciele branży fotowoltaicznej wyliczają w swoim piśmie najczęściej występujące problemy. W fakturach wysyłanych do właścicieli fotowoltaiki brakuje np. informacji o wartości naliczonego i rozliczonego depozytu konsumenckiego (czyli konta prosumenta, na którym ewidencjonowana jest ilość i wartość wprowadzonej oraz pobranej energii elektrycznej oraz wartość środków, jakie mu się należą za wprowadzenie prądu do sieci).
Mylące są także informacje o prognozie kolejnych rachunków. Sprawa jest o tyle poważna, że - jak słyszymy od naszych rozmówców - tzw. opłaty prognozowane sięgają czasami nawet kilkunastu tys. zł.
Organizacja zrzeszająca firmy fotowoltaiczne proponuje również wprowadzenie "przejrzystych i spójnych zasad" rozliczeń dla wszystkich sprzedawców energii. W związku z tym chce, aby zakłady energetyczne co miesiąc podawały wartość rynkową ceny prądu przyjętą do naliczania tzw. depozytu prosumenckiego. Dodatkowo ich zdaniem firmy energetyczne powinny wskazywać co miesiąc ilość energii wprowadzonej przez właściciela fotowoltaiki do sieci i wartość rozliczonego depozytu.
Na razie na pismo przedsiębiorców z branży fotowoltaicznej zareagował tylko Tauron. - Odpowiedź nadeszła, jednak na razie nie zdążyliśmy się jeszcze z nią zapoznać - mówi Maciej Borowiak.
Przepisy nie przewidują preferencyjnego traktowania właścicieli pomp ciepła
Osobnym problemem, o którym także w ubiegłym roku informowaliśmy, są kłopoty użytkowników pomp ciepła związane z wysokimi rachunkami za prąd. Okazuje się, że mogłyby być one dużo niższe.
W Polsce ponad 40 proc. ostatecznej ceny energii elektrycznej stanowi podatek od emisji CO2. Płacą ją również posiadacze pomp ciepła, bo przepisy nie przewidują ich preferencyjnego traktowania, mimo że są użytkownikami zielonych technologii - mówi Paweł Lachman, prezes PORT PC, organizacji zrzeszającej branżę pomp ciepła.
Zdaniem Pawła Lachmana innym ważnym rozwiązaniem powinno być wprowadzenie osobnej taryfy, zarówno dla właścicieli pomp ciepła, jak i paneli fotowoltaicznych. - Ten temat zniknął jednak z rządowej agendy - przyznaje.
Obecnie w Polsce jest 1,3 miliona prosumentów. Według danych Instytutu Jagiellońskiego, do tej pory fotowoltaika w Polsce wyprodukowała prawie 13 TWh energii. "Dla porównania elektrownia Turów wyprodukowała w całym 2022 roku 11 TWh".
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl