Wszystkie działania z tzw. tarczy antykryzysowej mają być warte około 212 mld zł. Tarcza to na razie pakiet deklaracji, które dopiero w ciągu następnych dni mają być zapisywane w projektach ustaw. Od razu, kiedy tylko premier Mateusz Morawiecki zaczął przedstawiać zarysy programu, pojawiły się pytania, skąd rząd weźmie tak gigantyczną kwotę. Również money.pl pytał o to ekonomistów.
Okazuje się, że część budżetowa to około 70 mld zł, czyli zaledwie jedna trzecia programu. Kolejne 70 mld zł to działania Narodowego Banku Polskiego, które mają chronić polski system finansowy. Ostatnia część - czyli kolejne 70 mld zł - to już instrumenty "płynnościowe". Taki podział przedstawił na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier.
Podobne, a nawet dokładniejsze wyliczenia opublikował na Twitterze szef PFR Paweł Borys. - 66 mld zł to wydatki sektora finansów publicznych, 74 mld zł to odłożenie składek i PIT, kredyty z gwarancjami de minimis, kapitał PFR, leasing ARP, a ok 70 mld zł to spadek rezerwy obowiązkowej i REPO z NBP. Połączenie wydatków z zapewnieniem płynności - wyliczał.
Pomoc dla firm to jeden z pięciu filarów tarczy antykryzysowej Tylko ta część ma być warta 73,2 mld zł, ale tylko około 5 mld zł z tej kwoty to wydatki. Reszta to instrumenty zwrotne - pożyczki, kredyty, gwarancje. I to od sprawności zaangażowanych przez rząd instytucji oraz chęci firm do korzystania z nich zależy, jaka część wsparcia realnie trafi do firm.
Co rząd proponuje firmom? Pozyskanie kapitału w Polskim Funduszu Rozwoju i ubezpieczenie obrotu w KUKE. Leasing ARP z odroczonymi o trzy miesiące ratami dla firm transportowych. Niskooprocentowane pożyczki do 5 tys. zł z Funduszu Pracy na dwanaście miesięcy dla mikrofirm. Możliwość odroczenia i rozłożenia na raty płatności składek na ubezpieczenie społeczne w ZUS bez żadnych opłat. Możliwość zwrotu CIT poprzez korektę podatku z 2019 o wysokość strat w 2020.
Podczas popołudniowej konferencji premier zachwalał możliwość podniesienia gwarancji de minimis. Jego zdaniem to może bardzo ułatwić przedsiębiorcom pozyskiwanie kapitału. Jak wskazuje w komentarzu dla money.pl prezes BGK Beata Daszyńska-Muzyczka, Bank już podjął odpowiednie decyzje. - Już zdecydowaliśmy o wprowadzeniu istotnych zmian w oferowanych przez nad gwarancjach de minimis będących naszym kluczowym produktem skierowanych do małych i średnich przedsiębiorstw - wskazuje.
- Zdecydowaliśmy o zwiększeniu maksymalnej kwoty gwarancji do 80 procent kredytu, rezygnujemy z pobierania prowizji oraz wydłużamy okres gwarancji dla kredytu obrotowego do 39 miesięcy. Jesteśmy gotowi, aby już w tej chwili rozpocząć razem z bankami udzielanie gwarancji na zmienionych warunkach przedsiębiorcom, którzy odczuli skutki koronawirusa. Szacujemy, iż dzięki nim będziemy w stanie wygenerować 20 mld złotych dodatkowego kredytu. Pracujemy też nad rozwiązaniami, które pozwolą nam uruchomić mechanizm dopłat do oprocentowania kredytów, które udziela przedsiębiorcom sektor bankowy. Wszyscy pracujemy w trybie nadzwyczajnym, tak aby przedsiębiorcy mogli jak najszybciej skorzystać z pełnego pakietu rozwiązań systemowych przygotowywanych dla nich na czas kryzysu – wyjaśnia Beata Daszyńska-Muzyczka.
Przedsiębiorcy liczyli na więcej
- Wystąpienie prezydenta i premiera odebrane zostało przez przedsiębiorców pozytywnie. Oczekiwaliśmy deklaracji w sprawie odroczenia składek ZUS-u, partycypacji państwa w części wynagrodzeń pracowników, zapowiedź tzw. łatwiejszych kredytów i bezpieczeństwa naszych depozytów. Jednakże spodziewaliśmy się więcej konkretów – komentuje Marek Goliszewski prezes BCC.
Przedsiębiorcy liczyli na zawieszenie obowiązku odprowadzania składek do ZUS przez przedsiębiorców, a nie tylko odłożenie go w czasie. Zabrakło też jasnego określenia co dalej z PPK - organizacje pracodawców postulowały odroczenie do 1 stycznia 2021 roku obowiązku wprowadzenia PPK dla pracodawców zatrudniających do 50 pracowników oraz wstrzymanie obowiązku opłacania składek PPK w firmach średnich i dużych. Przedsiębiorcy nie dostali też możliwości odroczenia spłaty rat kredytów inwestycyjnych.
- Liczyliśmy na wyraźną deklarację że zostaną odblokowane środki na tzw. split payment oraz zawieszona realizacja Pracowniczych Planów Kapitałowych, która obciąża tak kieszeń pracownika jak i fundusze przedsiębiorstw. Oczekiwaliśmy deklaracji ministra finansów, że wyda urzędom skarbowym dyspozycje, by nie wstrzymywały zwrotu VAT firmom i zwracały w ciągu 15, a nie 60 dni jak obecnie - wylicza Goliszewski.
- Szumnie ogłaszany pakiet osłonowy to chyba najbardziej oczekiwany przez przedsiębiorców projekt rządowy od lat 90-tych. W takich sytuacjach władza ma tylko jedną szansę - ogłosić coś co uspokoi rynki i da firmom przekonanie, że ktoś panuje nad sytuacją i wie co robić - komentował po posiedzeniu Rady Gabinetowej dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan Grzegorz Baczewski.
- Brakuje też realnych rozwiązań, dających wsparcie firmom z branż, które już dziś znalazły się na granicy upadłości - mówi. - Gwarancje i wakacje kredytowe nie wystarczą - dodaje. W jego ocenie w rządowych zapowiedziach zabrakło takich rozwiązań, jak zawieszenie terminów procesowych, zawieszenie obowiązku badań lekarskich dla pracowników, skoro nie działa medycyna pracy, przedłużenie oświadczeń o zatrudnieniu cudzoziemców, czy uwolnienia środków z kont split payment VAT.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl