– Mówię to z pełnym przekonaniem, by państwa uspokoić: ceny będą stabilne i nie wzrosną po nowym roku – zapewniał pod koniec grudnia Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen. I rzeczywiście, choć 1 stycznia 2023 r. VAT poszedł w górę z 8 na 23 proc., ceny paliw niemal nie drgnęły. A między 31 grudnia a 1 stycznia państwowy koncern obniżył hurtowe ceny paliw o 14 proc. Wydarzenia te szybko nazwano "cudem na Orlenie".
Natychmiast podniosły się zarzuty, że zapłacili za to sami kierowcy, którzy w ostatnich tygodniach (albo i miesiącach?) przepłacali za paliwa. Sprawie przygląda się Urząd Konkurencji i Konsumentów. PKN Orlen broni swojej polityki cenowej, wspierany przez polityków obozu rządzącego. Dane Komisji Europejskiej pokazują jednak to, o czym mówią analitycy: pod koniec roku ceny paliw na polskim rynku zachowywały się inaczej niż u naszych sąsiadów.
Jak pisaliśmy w money.pl w piątek, między grudniem i styczniem ceny paliw w Polsce spadły o 1,6 proc. Tak wynika z najnowszych danych GUS na temat inflacji. W tym samym czasie w Czechach paliwa potaniały o 10 proc., a na Węgrzech o 6 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny paliw. "Od przełomu listopada i grudnia tankowanie mogło być tańsze"
Na początek przypomnijmy, co decyduje o tym, jaką cenę kierowcy widzą na pylonie stacji paliw. Zaczynając od końca: ceny ustala właściciel lub operator stacji. W jego kieszeni zostaje marża, czyli około 1 proc. ceny za litr. Ustalając cenę, uwzględnia przede wszystkim ceny hurtowe, czyli to, za ile sam kupuje paliwo w rafinerii. Reszta to obciążenia na rzecz państwa - podatek VAT, akcyza, opłata paliwowa i opłata emisyjna.
Przeanalizowaliśmy cotygodniowe dane Komisji Europejskiej na temat cen detalicznych benzyny Pb95, najpopularniejszego paliwa, w krajach członkowskich UE. Wzięliśmy pod uwagę Polskę, Niemcy, Czechy i Litwę. Na ich podstawie widać trend spadkowy w cenach na stacjach paliw u naszych sąsiadów, utrzymujący się od końca października do końca roku. Spadły w tym czasie o około 25 eurocentów, czyli złotówkę na litrze.
Tymczasem w Polsce ceny detaliczne utrzymywały się na stabilnym poziomie około 1,4 euro za litr.
Czy paliwo na polskim rynku jest drogie?
Wróćmy jeszcze raz do tego, co decyduje o cenach na stacjach paliw. Największy udział ma koszt ich zakupu w rafinerii - to około 55-60 proc. końcowej ceny benzyny i diesla. Z kolei ceny hurtowe uwzględniają nie tylko notowania ropy naftowej, ale przede wszystkim paliw gotowych w hubach paliwowych, takich jak ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) i kurs dolara.
Znów zaglądamy do cotygodniowych raportów Komisji Europejskiej - znajdziemy w nich porównanie cen benzyny przed opodatkowaniem w krajach członkowskich. W Polsce obciążenia na rzecz Skarbu Państwa odpowiadają za 45 proc. ceny litra benzyny Pb95 i 39 proc. ceny diesla. Ceny przed opodatkowaniem dają więc obraz tego, ile kosztują paliwa wprowadzane na rynek przez rafinerie.
Można zauważyć, że pod koniec października ceny benzyny Pb95 w Polsce, Niemczech, na Litwie i Czechach startowały z podobnego pułapu - różnice w średnich cenach nie przekraczały 10 eurocentów na litrze. I od końca października do początku stycznia w każdym z tych państw spadły o około 20 eurocentów na litrze, czyli blisko złotówkę.
Jednak tym, co rzuca się w oczy, jest fakt, że na polskim rynku cena benzyny Pb95 aż do końca grudnia utrzymywała się na stabilnym poziomie około 1 euro za litr. Dopiero w ostatnich dniach 2022 r. spadła o niemal złotówkę na litrze. To wtedy wydarzył się "cud na Orlenie".
To, ile zarabia koncern paliwowy, będący producentem, zawsze jest pytaniem-zagadką. Gdyby ten mechanizm rynkowy był zachowany, to rzeczywiście od przełomu listopada i grudnia, gdy w innych państwach ceny paliw zaczęły spadać, tankowanie mogło być tańsze - mówił money.pl Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw z e-petrol.pl.
PKN Orlen broni się przed zarzutami. "Nie dochodziło do manipulacji"
Posłowie opozycji oddali do użytku internetowy kalkulator "Afera Orlenu: sprawdź na ile oszukał cię Orlen". Wynika z niego, że tylko w grudniu kierowcy mogli przepłacać o co najmniej kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Jednak zarówno autorzy kalkulatora, jak i analitycy rynku paliw, zwracają uwagę, że są to wartości orientacyjne, a sam model - który rozciąga te obliczenia również na cały czas obowiązywania tarczy antyinflacyjnej - jest za bardzo uproszczony.
PKN Orlen konsekwentnie broni się przed zarzutami o sztuczne zawyżanie cen i podkreśla, że Polska ma jedne z najtańszych paliw w Unii Europejskiej. Daniel Obajtek przekonywał wręcz, że polityka cenowa koncernu pod koniec roku jest wyrazem jego odpowiedzialności, by nie doszło do kolejek przed dystrybutorami i braków paliwa, jak na Węgrzech.
Państwowy koncern podkreśla też, że na ponad 8 tys. stacji paliw w Polsce, jest właścicielem tylko 1,9 tys. z nich. I przekonuje, że gdyby Orlen sztucznie zawyżał ceny, to na ponad 6 tys. stacji konkurencyjnych "ceny paliw powinny być wyjątkowo atrakcyjne, czyli takie, że klienci nie mieliby podstaw, by zaopatrywać się w paliwa na stacjach ORLEN. Tak się jednak nie stało, co dowodzi, że nie dochodziło tutaj do jakiejkolwiek manipulacji, polegającej na zawyżaniu cen" - podkreśla PKN Orlen w odpowiedzi na pytania money.pl.
Ale pamiętać trzeba, że PKN Orlen nie tylko sprzedaje paliwa na stacjach pod szyldem swoim i przejętego Lotosu. Jest też dostawcą dla działających w Polsce zagranicznych koncernów i właścicieli prywatnych, niezależnych stacji.
Wpływ, jaki PKN Orlen ma na politykę pozostałych graczy jest pośredni i bezpośredni. Bezpośrednio staje się w danej lokalizacji wyznacznikiem poziomu cen detalicznych, do którego dostosowuje się lokalna konkurencja - wyjaśnia Rafał Zywert z BM Reflex.
I zaznacza, że płocki koncern wywiera wpływ na ceny również tam, gdzie nie ma swoich stacji, własnych lub franczyzowych. - Hurtowy rynek paliw w Polsce jest oparty o ceny hurtowe spot publikowane codziennie przez PKN Orlen. Również importerzy sprzedają w kraju sprowadzone paliwa na bazie tej ceny, pomniejszonej o upust, którego wielkość zależy od aktualnej sytuacji cenowej i popytowo-podażowej na rynku - dodaje ekspert.
Powołuje się na całościowe dane Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego za 2021 r., z których wynika, że konsumpcja wszystkich paliw w Polsce wyniosła 35 mln m sześc., a produkcja krajowa 27 mln m sześc.
Oznacza to, że krajowy popyt jest w większości zaspokajany przez krajowe rafinerie w Płocku i w Gdańsku. Ponadto, PKN Orlen jest też importerem paliw, dlatego trudno się dziwić, że ma kluczowy wpływ na poziom cen paliw w Polsce - podkreśla Rafał Zywert.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl