- Być może powinnam zakończyć tę wymianę zdań, mówiąc, że zaakceptowałam fakt, że mój czas, jako lidera partii, dobiegł końca. Być może nadszedł też czas, aby on zrobił to samo (Jeremy Corbyn – przyp. red.) – powiedziała Theresa May podczas pożegnalnego wystąpienia przed Izbą Gmin, niższą izbą parlamentu brytyjskiego.
Nie zgodziła się ze stwierdzeniem polityków opozycyjnych, że zawiodła przy negocjacji zasad brexitu. Zamiast tego wskazała, że to Corbyn i jego Partia Pracy są winnymi nieopuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej, gdyż trzykrotnie głosowali przeciwko jej porozumieniom. Oceniła tę postawę jako sprzeczną z wolą obywateli i podkreśliła, że jest to "powodem do wstydu".
Jak powiedziała, nie wycofuje się z polityki. Będzie nadal pracować w parlamencie, chociaż tym razem ma pracować z "dalszych ław”, jak to sama określiła. Znaczy to tyle, że pozostanie posłanką.
May zapewniła też, że cieszy się, iż oddaje stery w ręce Borisa Johnsona. Podkreśliła przy tym, że polityce jej następcy przyświecają konserwatywne wartości i dzięki temu poprowadzi jej kraj "w kierunku jasnej przyszłości".
Nie chciała natomiast komentować kontrowersyjnych wypowiedzi Johnsona, który, zdaniem opozycji, demonizuje muzułmanów i zapowiada "sprzedaż kraju Donaldowi Trumpowi i jego przyjaciołom".
Ustępująca premier, w dyskusji w izbie, podkreśliła też, że jej rząd pozostawia kraj w dobrej sytuacji, gdyż poprawił sytuację w szkolnictwie i zwiększył poziom zatrudnienia w Wielkiej Brytanii. Oceniła przy tym, że "polityka to działanie na korzyść obywateli" i politycy nie powinni o tym zapominać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl