Malwina Gadawa, money.pl: Jest pan autorem programu, w ramach którego rozbudowano Wrocławski Węzeł Wodny i wybudowano zbiornik Racibórz. Czy to dzięki tym projektom Wrocław nie przeżywa dziś takiego dramatu jak w 1997 roku?
Janusz Zaleski, dyrektor Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły, autor programu "Odra 2006", wojewoda wrocławski w latach 1992-1998: Rzeczywiście, ostatnie 27 lat po powodzi poświęciłem planowaniu i realizacji podstawowych działań chroniących Wrocław i inne miasta odrzańskie przed powtórką z powodzi 1997 roku.
Dzięki tym inwestycjom fala powodziowa została zredukowana w zbiorniku suchym Racibórz o około 1200 metrów sześciennych na sekundę, a inwestycje zrealizowane we Wrocławiu i na terenie aglomeracji sprawdzają się. Woda mieści się między obwałowaniami i jeżeli przez najbliższe dwa, trzy dni nie ulegną one awarii, fala powodziowa bezpiecznie przepłynie przez Wrocław, nie wyrządzając większych strat.
Wiele osób jednak wskazuje, że w planach była także budowa zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. Teraz panuje przekonanie, że one uchroniłyby południe regionu przez tą powodzią.
Wybudowano cztery suche zbiorniki w południowej i zachodniej części Kotliny Kłodzkiej, które w obecnej powodzi skoncentrowanej we wschodniej części Kotliny - Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju - zredukowały falę powodziową w Kłodzku, ale nie zapobiegły katastrofalnej powodzi.
Nim usunięto mnie w 2019 roku z projektu Banku Światowego (ochrony przed powodzią w dorzeczu Odry i Wisły) z mojej inicjatywy powstało w 2018 roku studium możliwości lokalizacji dodatkowych zbiorników suchych w Kotlinie Kłodzkiej. Identyfikuje ono 16 możliwych lokalizacji, w tym takie, które z dużym prawdopodobieństwem ograniczyłyby znacząco ryzyko powodzi w Stroniu Śląskim i Lądku, a także w Kłodzku.
Kierownictwo PGW Wody Polskie za czasów rządów PiS zrezygnowało z kontynuowania dialogu ze społecznością lokalną i władzami samorządowymi na temat lokalizacji dodatkowej retencji i jej korzyści dla mieszkańców, a nawet złożyło deklarację o odstąpieniu od dalszych działań. Do tych rozmów należy powrócić i zbudować konsensus w kwestii jak chronić mieszkańców i dobytek przed kolejną powodzią, która na pewno przyjdzie, tylko nie wiemy kiedy: za rok, za 10 lub 30 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Specjaliści przekonują, że takie sytuacje jak teraz, ze względu na zmiany klimatu, mogą powtarzać się coraz częściej. Jaki powinien być ruch państwa, aby zabezpieczyć najbardziej zagrożone regiony przed wodą?
Należy podjąć działania adaptacyjne do zmian klimatu, gdyż nie możemy im zapobiec. Zmiany klimatu w naszych uwarunkowaniach geograficznych wiążą się między innymi z większą częstotliwością długich okresów bez opadów oraz z okresami bardzo intensywnych opadów, czego dobitnym przykładem była sytuacja ostatnich 7-10 dni, kiedy odnotowano opady rekordowe. Działania państwa powinny być z jednej strony wyprzedzające, a z drugiej strony przygotowujące.
Wyprzedzające działania to wzmacnianie systemów monitorowania i ostrzegania przed powodzią i innymi zdarzeniami ekstremalnymi, niedopuszczanie do nowej zabudowy na terenach zalewowych, informowanie mieszkańców, którzy historycznie zamieszkują tereny obecnie zagrożone powodzią, a także niezbędne inwestycje redukujące ryzyko powodzi. W pierwszej kolejności to zbiorniki retencyjne, aby zatrzymać wodę tam, gdzie ona spadnie, a w ostatniej kolejności budowę obwałowań tylko tam, gdzie nie możemy takiej retencji zlokalizować. Nie można również zapominać o odsuwaniu ludzi od wody. Jeśli jednak dojdzie do zagrożenia, to potrzebna jest możliwie precyzyjna informacja wyprzedzająca, sprawne działania służb kryzysowych i odpowiednie zasoby niezbędnego sprzętu technicznego.
Czy podczas tej powodzi Wody Polskie zdały egzamin?
Na tak postawione pytanie specjaliści i opinia publiczna odpowiedzą po zakończeniu działań powodziowych. Wody Polskie są ważną, ale nie jedyną instytucją państwa budującą obraz skuteczności działań administracji i służb publicznych. Po powodzi, bez niepotrzebnych emocji, będzie można ocenić kto i jak sprawdził się w działaniach kryzysowych.
Teraz jest pan odpowiedzialny za nowy projekt dotyczący nie tylko Odry, ale także Wisły. Jakie będą jego założenia?
Szczęśliwie złożyło się, że kolejny projekt adresowany jako odporność na zmiany klimatyczne w gospodarce wodnej został przygotowany w pierwszej połowie bieżącego roku i uzyskał "zielone światło" ministra finansów do konkretnych rozmów z Bankiem Światowym i innymi instytucjami finansowymi. Jego finansowanie to ponad 1,5 miliarda euro (6,4 miliarda zł), zakłada również duży udział środków unijnych.
Można w propozycji dyskutowanej z instytucjami finansowymi znaleźć pierwsze odpowiedzi na obecną powódź. Jest to budowa zbiornika Kamieniec Ząbkowicki, czyli ograniczenie ryzyka powodzi dla Nysy i Lewina Brzeskiego, a także miast nadodrzańskich, poniżej ujścia Nysy Kłodzkiej. Jest w tej propozycji również dalszy rozwój centrów operacyjnych, czyli systemów monitorowania i ostrzegania przed powodzią, zapewniających optymalne sterowanie zbiornikami.
Obecnie, po powodzi uzupełnimy z pewnością tę listę również o liczne inwestycje w dorzeczu Wisły (ochrona przed powodzią w dolinie Wisły do Zawichostu, w tym Krakowa), także o dalsze działania retencyjne w Kotlinie Kłodzkiej, o których była mowa powyżej, ale również o działania dotyczące prawostronnych dopływów Nysy Kłodzkiej, aby zareagować na powódź w Głuchołazach i na Białej Głuchołaskiej.
Mam nadzieję, że oprócz działań natychmiastowego usuwania skutków powodzi będziemy mogli zbudować w Kotlinie Kłodzkiej, a także szerzej w obu dorzeczach, system ochrony przed powodzią, który znacząco ograniczy ryzyko. Pamiętajmy jednak, że tego ryzyka nie da się sprowadzić do zera.
Rozmawiała Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl