Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Biedne ministerstwo skarbu

0
Podziel się:

Poza tymi prywatyzacjami, które były robione przez giełdę i które faktycznie z punktu widzenia takich reakcji były bezpieczne, mamy do czynienia z kłopotami - powiedział redaktor naczelny "Businessman Magazine" Wojciech Romański, gość EKG - magazynu gospodarczego radia TOK FM.

Marek Tejchman:
Biedne ministerstwo skarbu, raz krytykowane przez związkowców, a teraz krytykowane przez firmę Sobieski Dystrybucja, która nie zgadza się z wynikami prywatyzacji Polmosu Białystok i idzie do prokuratury. Biedne te ministerstwo skarbu, ciągle na nie spadają gromy.

Wojciech Romański:
Szczerze powiedziawszy trudno się dziwić. Wydawało się, że obecny minister zapanuje przynajmniej w jakimś sensie nad samym procesem prywatyzacyjnym, żeby nie było jakichś większych zastrzeżeń, wątpliwości. Tymczasem jak się okazuje poza tymi prywatyzacjami, które były robione przez giełdę i które faktycznie z punktu widzenia takich reakcji były bezpieczne, mamy do czynienia z kłopotami. Mamy wcześniejszy, właściwie teraz wykańczający się spór wokół Huty Częstochowa, inwestora Donbasu i Mittal Steel, teraz mamy białostocką wódkę i podobną sytuację, pomijając już fakt, że ja chylę czoła przed związkowcami, że byli w stanie wynegocjować tak niewiarygodny pakiet socjalny. Teraz to może tę spiralę nakręcić dodatkowo, skoro okazało się, że można... Biedne ministerstwo...

Marek Tejchman:
Na razie były pięcioletnie gwarancje zatrudnienia, teraz mamy już dziesięcioletnie. Niedługo będą piętnastoletnie? Albo jakieś gwarancje zatrudnienia do emerytury...

Wojciech Romański:
Gdzieś niedawno słyszałem, że najlepszym systemem socjalnym, jeśli chodzi w ogóle o gwarancje zatrudnienia jest system włoski, gdzie jak rok się przepracuje to zasadniczo zwolnić pracownika się prawie nie da, więc może dążymy w tę stronę.

Marek Tejchman:
Może należałoby wprowadzić dziedziczne zatrudnienie?

Wojciech Romański:
Może nawet dziedziczne, poza tym powiedzmy sobie szczerze, ja trochę nie rozumiem inwestora, który kupując nawet bardzo dobrą firmę jest w stanie podjąć zobowiązanie utrzymania zatrudnienia przez dziesięć lat, bo tak naprawdę nie ma możliwości zrobienia sensownej projekcji biznesowej, która taką decyzję uzasadnia. To jest potworne ryzyko, na którym tak naprawdę mogą docelowo stracić także ci, którzy taki pakiet negocjują.

Marek Tejchman:
Mogą stracić tacy, którzy ten pakiet negocjują, a poza tym mogą stracić zwykli inwestorzy, którzy kupują akcje. O tym pisze Rzeczpospolita, Wiesław Kaczmarek pytany przez Rzeczpospolitą o to, jak ocenia te pakiety socjalne, stwierdził, że to jest po prostu skandal.

Wojciech Romański:
Bo to jest skandal. To jest niewątpliwie skandal, ponieważ ktoś musi za to zapłacić. Wiadomo, że te pakiety socjalne będą opłacane przecież nie z puli pieniędzy, które ma inwestor tylko z tego, co sobie wypracuje w firmie, którą kupuje. To się odbije jakoś na wyniku, może w przypadku, Białegostoku, który zatrudnia niespełna trzysta osób to nie jest tragedia, ale tam wchodzi jeszcze dziesięciomiesięczna premia prywatyzacyjna. W przypadku większych firm, które te pakiety negocjują, to po stronie kosztów, obciążenie tym pakietem socjalnym może w pewnym momencie w dość istotny sposób ważyć na wyniku, a co za tym idzie na sytuacji innych inwestorów, jeżeli jest spółka częściowo notowana na giełdzie.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)